Ten utwór to krzyk o wolność. Czułam wewnętrzny obowiązek, by pokazać go z polskiej perspektywy, poprzez naszą historię. I namówiłam Norwega, któremu pierwotnie przydzielono „Etiudę rewolucyjną”, by się ze mną zamienił – opowiada Dorota Kobiela.

Reżyserka została zaproszona do międzynarodowego filmu „Latająca maszyna” (znanego wcześniej jako „Projekt Chopin”). Jej „Mały listonosz” będzie jedną z 12 krótkich form, które powstają przy okazji kręcenia pełnometrażowego filmu. Z okazji 200-lecia urodzin kompozytora tworzą go autorzy oscarowego „Piotrusia i wilka”. 

Kobiela sięgnęła po „Etiudę rewolucyjną”, by opowiedzieć o Zawiszaku z Harcerskiej Poczty Polowej, który ludziom w ogarniętym pożogą mieście razem z listami niesie nadzieję. Na duchu podnosi też, zdaniem autorki, „Etiuda...”. Skomponowana po upadku powstania listopadowego wyraża smutek i gniew, jest też pełna wiary w Polskę i odzyskanie niepodległości.

Z taką interpretacją współgra fragment „Pamiętnika z Powstania Warszawskiego” Mirona Białoszewskiego, który zainspirował reżyserkę. To scena, w której – mimo huku bomb – pianista występujący w jednej z kawiarenek przy Nowym Świecie nie przerywa koncertu. I płynie nad miasto utwór Chopina.

W jego rytmie porusza się mały listonosz. Biegnie – dosłownie – po warszawskich murach, bo film powstaje w innowacyjnej technice. Animacje malowane są na ścianach, a potem filmowane poklatkowo w trójwymiarowej stereoskopii. Czterominutowa projekcja to ok. 13 tys. klatek. Jedną maluje się 20 minut. Zakończenie tego etapu nastąpi w październiku. A premiera całej „Latającej maszyny” odbędzie się w lutym 2011 roku.