Autor filmu Georg Misch wybrał się w podróż śladem Muhammada Asada (1900 – 1992), który urodził się jako Leopold Weiss w żydowskiej rodzinie we Lwowie. Jego życie to gotowy scenariusz na pasjonujący film o człowieku, który miał odwagę pokonać granice kulturowe i religijne. Przyjaźnił się z arabskimi królami, przyczynił do powstania Pakistanu, był nawet wysłannikiem tego państwa w ONZ, prowadził światową kampanię na rzecz muzułmanów, walczył o niepodległość kolonii w Afryce. Przetłumaczył też Koran. Napisana przez niego „Droga do Mekki” do dziś jest bestsellerem i nawet ma nielegalne wydania i dodruki.
– Urodziłem się Żydem, lecz nie miałem pociągu do religii – opowiada Asad w archiwalnym wywiadzie. – Żyjąc na pustyni, zacząłem zbliżać się do Boga. To uczucie całkowitego osamotnienia w obliczu Stwórcy oraz tego, że człowiek nic nie znaczy wobec potęgi przyrody. Poszedłem do szefa społeczności muzułmańskiej i powiedziałem, że chcę zostać muzułmaninem. Odpowiedział, żebym podał dłoń. Kazał mi powtarzać: „nie ma żadnego Boga poza Allahem, a Mahomet jest jego prorokiem”. Tak uczyniłem.
Dla bliskich przestał wtedy istnieć.
– Od tego dnia imię Leopolda stało się zakazane w naszej rodzinie – wspomina przyrodni brat.
Zgodnie z cytowaną w filmie zasadą: dobry Żyd nigdy nie zmienia religii, umiera tak, jak się urodził. Nową rodziną Asada stali się muzułmanie. W czasie sześcioletniego pobytu w Arabii Saudyjskiej napisał: „Przestałem być obcy”. Nie poprzestał na tym. Chciał zbliżyć świat Zachodu i Wschodu. Nie dążył do konfrontacji, lecz wzajemnego zrozumienia. Początkowy entuzjazm wobec niego nowych braci w wierze, stopniowo u wielu zamieniał się w dystans i niechęć. Asad wyjechał do Indii.