Jednocześnie nie ma w sobie nic z naukowca beznamiętnie śledzącego to, co mu się nawinie pod lupę. On, choć widzi wszystkie słabości i ograniczenia, nie ukrywa, że lubi i ceni swoich bohaterów, choć widzom niekiedy przychodzi to z trudem.
Większości bohaterów “Kolejnego roku” natura nie obdarzyła urodą amantów. Są na progu starości, często przegrani, emocjonalnie wypaleni. Żyją w świecie, którego nie akceptują, a nie mają najmniejszej szansy się z niego wyrwać. Tak jak cierpiąca na bezsenność pacjentka ośrodka zdrowia (Staunton, tytułowa bohaterka “Very Drake”), która zapytana przez psycholożkę, jak w skali od jednego do dziesięciu ocenia swoje zadowolenie z życia, odpowiada: jeden. A co mogłoby zmienić jej stan: nowe życie.
Ale czarny realizm bijący z ekranu przetykany jest specyficznym humorem i ironią. Sprawia to, że nie oglądamy “słusznego” dramatu społecznego, ale mamy wrażenie, iż podglądamy prawdziwe życie w całej jego złożoności.
Ta podzielona na cztery – zgodne z porami roku – części opowieść ma wielu bohaterów, ale całość koncentruje się wokół jednej, za to szczęśliwej pary – rozgrywa w ich domu i ogrodzie.
Psycholożka Gerri (Sheen) i geolog Tom (Broadbent) przeżyli razem ponad 30 lat i wciąż się kochają. Zbliżają się do emerytury, ale nie czekają jej z utęsknieniem. Ich jedyne zmartwienie, ale niespędzające na co dzień snu z powiek, to 30-letni syn, który dotąd nie znalazł partnerki.