Oscarowi przegrani

Oscarowi przegrani.W tym roku niemal wszyscy mogli wyjść z Kodak Theatre rozczarowani - pisze Barbara Hollender

Aktualizacja: 01.03.2011 18:58 Publikacja: 28.02.2011 18:53

Joel i Ethan Coenowie

Joel i Ethan Coenowie

Foto: AFP

 

Największym przegranym wyścigu do Oscarów jest "Prawdziwe męstwo" Joela i Ethana Coenów. Bracia z Minnesoty konsekwentnie burzą amerykańskie mity. W 2008 roku ich obraz "To nie jest kraj dla starych ludzi" zdobył cztery statuetki. Teraz świetny, współcześnie brzmiący antywestern zrealizowany na podstawie powieści Charlesa Portisa, miał aż dziesięć nominacji, jednak żadna z nich nie zamieniła się w Oscara.

Bez nagrody zakończyło też rywalizację nowe dzieło Danny'ego Boyle'a, zwycięzcy sprzed dwóch lat. Dramat "127 godzin" – autentyczna historia Arona Ralstona, który z uwięzioną i strzaskaną przez głaz ręką przez sześć dni walczył o przetrwanie – musiał poprzestać na nominacjach. A grający głównego bohatera James Franco wychodził na scenę w Kodak Theatre wyłącznie jako prowadzący galę.

Mimo trzech zdobytych Oscarów nie może mówić o wielkim sukcesie David Fincher. Jego "The Social Network" – opowieść o twórcy Facebooka Marku Zuckerbergu – pokonał film Hoopera w wyścigu do Złotych Globów. W edycji oscarowej przegrał. Nie dostał też statuetki sam Fincher, choć wykonał doskonałą robotę.

Za pokonanego może się uważać Darren Aronofsky. Interesujący "Czarny łabędź" – o cenie, jaką trzeba zapłacić za uprawianie sztuki – wyniósł do nagrody tylko Natalie Portman. Jej rola rzeczywiście jest znakomita, ale twórcy filmu mogli liczyć na więcej.

W ubiegłym roku komentatorzy podkreślali, że stał się niemal cud, bo za rewelacyjny tytuł "The Hurt Locker .W pułapce wojny" akademicy wyróżnili Oscarem kobietę, Kathryn Bigelow. W tym roku cud się nie powtórzył. Dwa filmy niezależne zrealizowane przez kobiety – "Wszystko w porządku" Lisy Cholodenko i "Do szpiku kości" Debry Granik – nie dostały ani jednej statuetki. Mnie szczególnie żal tego drugiego tytułu, który jest filmową perełką.

Barbara Hollender

Największym przegranym wyścigu do Oscarów jest "Prawdziwe męstwo" Joela i Ethana Coenów. Bracia z Minnesoty konsekwentnie burzą amerykańskie mity. W 2008 roku ich obraz "To nie jest kraj dla starych ludzi" zdobył cztery statuetki. Teraz świetny, współcześnie brzmiący antywestern zrealizowany na podstawie powieści Charlesa Portisa, miał aż dziesięć nominacji, jednak żadna z nich nie zamieniła się w Oscara.

Bez nagrody zakończyło też rywalizację nowe dzieło Danny'ego Boyle'a, zwycięzcy sprzed dwóch lat. Dramat "127 godzin" – autentyczna historia Arona Ralstona, który z uwięzioną i strzaskaną przez głaz ręką przez sześć dni walczył o przetrwanie – musiał poprzestać na nominacjach. A grający głównego bohatera James Franco wychodził na scenę w Kodak Theatre wyłącznie jako prowadzący galę.

Film
„28 lat później”. Powrót do pogrążonej w morderczej pandemii Wielkiej Brytanii
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Film
Rekomendacje filmowe: Wchodzenie w życie nigdy nie jest łatwe
Film
Kryzys w polskiej kinematografii. Filmowcy spotkają się z ministrą kultury
Film
Najbardziej oczekiwany serial „Sto lat samotności” doczekał się premiery
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Film
„Emilia Perez” z największą liczbą nominacji do Złotego Globu