Pracował przy animacjach "Latająca maszyna" i "Piotruś i wilk". Ma dobrą rękę do Oscarów, bo "Piotruś..." otrzymał go w 2008 roku.
– Jest bardzo skromnym człowiekiem – ocenia Marek Skrobecki, drugi reżyser tego filmu, także scenograf "Latającej maszyny". – Kiedy ostatnio pracowaliśmy przy kolejnym projekcie, nie chwalił się, że przygotowuje także potężną produkcję "Jak zostać królem". Świetnie się z nim współdziała, bo nie jest konfliktowy, potrafi tworzyć atmosferę sprzyjającą twórczemu wysiłkowi. Ze wszystkimi dobrze żył.
W czasie powstawania "Piotrusia i wilka" Unwin był kierownikiem planu.
- Świetny organizator, działa uspokajająco na ludzi – podkreśla Zbigniew Żmudzki, szef Se-Ma-Fo-Ra. – Szybko wyczuł polską specyfikę i dostosował się do niej.
Magda Bargieł, współproducentka "Latającej maszyny", mieszkała przez dwa miesiące z Garethem Unwinem podczas pracy nad przygotowaniami tego projektu.