Pan Popper w dzieciństwie słuchał opowieści ojca podróżnika, marząc o poznawaniu dalekich kontynentów. Ostatecznie został jednak agentem nieruchomości. I choć dorobił się pokaźnego majątku, nie potrafił zadbać o rodzinę. Rozwiódł się z żoną (Gugino), która zabrała do siebie dwójkę dzieci. Mieszka samotnie w przestronnym apartamencie na Manhattanie, ceniąc sobie luksus i spokój. Pewnego dnia jednak w jego poukładane życie wkrada się chaos.
Popper otrzymuje tajemniczą paczkę z Antarktyki. W środku znajduje się pingwin, który okazuje się wyjątkowo niesfornym nielotem. Nie dość, że beztrosko buszuje po jego wychuchanym mieszkaniu, to na dodatek przeszkadza mu w interesach. Pan Popper myśli o pozbyciu się niechcianego podopiecznego. W tym celu kontaktuje się z rozmaitymi instytucjami w nadziei, że ktoś zabierze od niego psotnego ptaka. W końcu zdesperowany dzwoni na Antarktykę. Tyle że zamiast pozbyć się pingwina, dostaje jeszcze pięć innych...
Nie wiem, jak Carrey wypadł w starciu z nielotami – dystrybutor nie zorganizował bowiem pokazu prasowego. Streszczenie jednak podpowiada, że należy się spodziewać familijnej opowiastki o tym, jak ważna jest rodzina. Dzięki ptakom Popper nie tylko zrealizuje swoje marzenia z dzieciństwa, ale przede wszystkim zrozumie, że zaniedbywał własne dzieci i żonę.
„Od dawna chciałem zagrać w fantastycznym filmie dla całej rodziny, a ten do takich należy. Niektórzy boją się pracować z dziećmi i zwierzętami, bo są nieprzewidywalne. Ja to uwielbiam, bo nie ma nic piękniejszego i bardziej niewinnego niż ciepła historia o zwierzakach" – mówił Carrey podczas realizacji filmu.
Podobno w większości realizowanych zdjęć udział wzięły żywe zwierzęta, a na planie panowały mroźne warunki, by pingwinie gwiazdy czuły się jak w domu. Film nie zrobił furory za oceanem, choć komedie i dokumenty z pingwinami w rolach głównych były dotychczas gwarancją kasowego sukcesu w Hollywood (m.in. „Madagaskar", „Na fali", „Marsz pingwinów"). Jak będzie u nas?