Jej film zaczyna się od sielskich, nawet zbyt sielskich, obrazów życia w Prypeci. Ogień i dym, unoszące się nad znajdującą się tuż obok elektrownią, wszystko zmieniają.
– Scenariusz jest odbiciem prawdziwych losów ludzi – twierdzi Boganim. – Spotkałam się z wieloma mieszkańcami Prypeci. Zdziwiło mnie, w jak różny sposób reagowali na tę tragedię. W filmie portretuję inżyniera, który wiedział o wybuchu reaktora, a miał zakaz upublicznienia tej informacji i nie mógł ostrzec innych. Poznałam autentyczne historie naukowców i pracowników elektrowni, którzy wynieśli z tamtych dni potworne poczucie winy i niemal postradali zmysły. Prawdziwa jest też reakcja leśniczego, który obserwuje zdychające zwierzęta, ale nie chce opuścić zony i ukrywa się przed żołnierzami.
Jednak najciekawsza jest druga część "Znieważonej ziemi". Boganim pokazuje szokujące obrazy miasta widma, w którym straszą opustoszałe, wyniszczone blokowiska i wyschnięte konary drzew. Nie wyschła tylko tęsknota dawnych mieszkańców za własnym miejscem na ziemi. Niektórzy wrócili do domów, inni – choć próbowali – nie byli w stanie gdzie indziej zbudować życia od nowa.
Film Boganim nie ma wymowy politycznej. Czarnobyl nie staje się tu metaforą rosyjskiego systemu, reżyserka nie koncentruje się na krytyce władz komunistycznych, które długo nie chciały przyznać się do wybuchu w elektrowni, a potem w sposób bezwzględny przeprowadziły ewakuację ludności. Pokazała natomiast tragedię ludzi, którzy muszą się pogodzić, że coś stracili na zawsze. W "Znieważonej ziemi" nikt tak naprawdę nie chce uciekać od przeszłości. I nie potrafi jej wykreślić z pamięci.
Film powstał we współpracy francusko-niemiecko-polsko-ukraińskiej. Z polskiej strony jego koproducentem jest firma Apple Film Production, finansowe wsparcie dał Polski Instytut Sztuki Filmowej. Jedną z głównych ról – inżyniera, który wypycha z miasta żonę i synka, a sam zostaje w Prypeci – gra Andrzej Chyra. W innej ważnej roli – dziewczyny biorącej w dniu wybuchu ślub i tracącej męża – występuje dziewczyna Bonda Olga Kurylenko. Świetną, nowoczesną muzykę napisał Leszek Możdżer.
Wymogi koprodukcyjne sprawiły, że film jest opowiedziany uniwersalnym, zrozumiałym językiem. A jednocześnie, dzięki złożonym portretom psychologicznym bohaterów, Boganim uniknęła banału.