Oliver Laxe, wychowany między Francją a Galicją, od początku tworzy kino o ludziach żyjących na peryferiach. W „Mimosas” śledził kondukt pogrzebowy w górach, w „Fire Will Come” obserwował codzienność podpalacza. „Sirât” rozwija tę linię – to opowieść o wspólnocie outsiderów, dla których kultura szalonych imprez muzyki rave staje się rytuałem przejścia. Reżyser bada momenty graniczne: między życiem a śmiercią, indywidualnym doświadczeniem a polityką.
Fabuła „Sirât” rozwija się jak mroczna baśń inicjacyjna: ojciec (Sergi López) i syn szukają córki w świecie pustynnych rave’ów, spotykając wspólnotę poranionych outsiderów. Tytułowy Most Sirât traktowany jest w tradycji islamskiej jako cienka linia nad otchłanią piekła, którą trzeba przejść, by dostać się do raju. Staje się on u Laxe’a uniwersalnym symbolem naszej epoki. To figura balansowania nad przepaścią, w której każda zła decyzja prowadzi ku katastrofie. Film otwiera napis-ostrzeżenie, a dalsza narracja udowadnia, że współczesność to nieustanna próba przejścia po moście, który drży pod ciężarem kryzysów.