Zacząć życie od nowa

Od piątku na ekranach „Sanctuary" Nory McGettigan, Irlandki, która związała swój los z Polską

Aktualizacja: 26.10.2012 16:26 Publikacja: 26.10.2012 08:12

Norah McGettigan i Jan Frycz na planie „Sanctuary”

Norah McGettigan i Jan Frycz na planie „Sanctuary”

Foto: BEST FILM, Karina Finegan Karina Finegan

– Każdy człowiek boi się, że może stracić swoich najbliższych – mówi Norah McGettigan. – We mnie też jest taki strach. W „Sanctuary" próbowałam go oswoić.

Zobacz galerię zdjęć

Jej film to opowieść o domu, w którym nagle zabrakło jednej osoby. Matki. Ale tak naprawdę on był od dawna pusty. Ojciec, znany chirurg, uciekał w pracę, coraz bardziej obcy i odległy. Córka wyprowadziła się dziesięć lat wcześniej, matkę odwiedzała, ale z ojcem nie utrzymywała kontaktów.

Irlandia, Węgry, Polska

– Związki z rodzicami, dobre czy złe, zawsze są trudne – mówi reżyserka. – Moi rodzice zbudowali dom w niezwykle pięknym miejscu. W lesie, nad jeziorem, w górach. Cztery lata później umarł mój tata. Mama miała wtedy 36 lat, tyle ile ja teraz. Miałam 12 lat, jeden z moich braci był starszy o rok, drugi rok młodszy, trzeci maleńki. Kiedy zabrakło ojca, trudniej nam było ten dom utrzymać. A nie chcieliśmy go stracić, bo to było nasze miejsce na ziemi. Mama urządziła w nim pensjonat.

Dom z „Sanctuary" też żyje własnym życiem. Jest stary, kryje wiele wspomnień. I jeszcze więcej niespełnień. Bo przecież ta rodzina się rozpadła. Mężczyzna przestraszył się ograniczeń, zatęsknił za wolnością. Córka mu nie wybaczyła. Po śmierci matki i żony zaczynają się do siebie zbliżać. Tragedia sprawia, że próbują zacząć nowy rozdział życia.

Film McGettigan to koprodukcja irlandzko-polska. Zdjęcia powstały w Irlandii, w rolach głównych wystąpili Jan Frycz i Agnieszka Żulewska.

Norah jest Irlandką, bardzo nad Wisłą zadomowioną. Rozmawiamy po polsku. Norah mówi z zabawnym akcentem, czasem mylą jej się przypadki, ale nie ma problemów z porozumiewaniem się.

– W Irlandii skończyłam studia teatralne i wyjechałam w podróż po Europie. Półtora roku spędziłam w Budapeszcie, potem zaczęłam prowadzić zajęcia z dramatu irlandzkiego na łódzkim uniwersytecie. Trafiłam więc do Polski trochę przez przypadek – opowiada. – Kochałam Budapeszt, ale zawsze myślałam, że to epizod w moim życiu. A jak wylądowałam w Balicach, jak jechałam do centrum przez brzydki, mało atrakcyjny Widzew, od razu poczułam, że tutaj mogę znaleźć przyjaciół.

Śmierć? Ale co dalej

Od tamtej pory minęło 14 lat. Norah McGettigan jest absolwentką reżyserii w łódzkiej Filmówce i szkoły Wajdy.

– Miałam wspaniałych profesorów: Andrzeja Mellina, Mariusza Grzegorzka i Wojciecha Marczewskiego, który sprawił ze trafiłam potem do Szkoły Wajdy – mówi. – Tam zrobiłam „Jak to jest być moją matką".

Jeszcze gdy była w łódzkiej szkole, dwie jej etiudy „The Water Fight" i „Pieśń dla Rebeki" zostały zakwalifikowane do studenckiego konkursu Cinefondation w Cannes.

– Przeżyłam szok – przyznaje. – Jeszcze nie wiedziałam, czy na pewno zostanę w tym zawodzie, a tu zaproszenie na taką wielką imprezę. Byłam szczęśliwa, zwłaszcza że ta historia była mi bliska. Zagrał w niej nawet mój brat.

Wszystkie zrealizowane przez nią dotychczas etiudy i filmy rozliczają się z relacjami rodzinnymi. Krążą też wokół śmierci. W 45-minutowej „Pieśni dla Rebeki" Gettigan pytała, podobnie jak w „Sanctuary", jak żyć po stracie bliskiej osoby. Tam bohaterka żegnała się z przyjaciółką, która popełniła samobójstwo. Ale nosiła też w sobie tragedię własnej rodziny: rosła bez matki, która też przed laty targnęła się na swoje życie.

Dziś McGettigan planuje następne filmy. Już nie o śmierci. O ludziach zagubionych, ale nie samotnych. To mają być obrazy o obecności.

– Może po prostu coś zmienia się we mnie – mówi.

Wakacje w Polsce

Zapuszcza w Polsce korzenie. Z narzeczonym – muzykiem i kompozytorem – remontują wspólne mieszkanie.

– Przestałam traktować moje bycie w Polsce jako decyzję – uśmiecha się. – Jest mi tu dobrze. Jeżdżę często do Irlandii, żeby spotkać się z mamą i braćmi. Ale w tym roku, pierwszy raz od 14 lat, spędziłam w Polsce lato.

Przyznaje jednak, że życie w obcym kraju powoduje problemy z tożsamością:

– Na początku jesteś obcy i twój dom jest daleko. Potem zaczynasz wchodzić tu w różne układy, stajesz się kimś, kto żyje „pomiędzy". Jesteś obcy tam, gdzie mieszkasz, ale też zaczynasz czuć się obco w swoim rodzinnym kraju. A potem jest jeszcze inaczej: dalej czujesz się inny, ale jest ci z tym inaczej. Już nie wiesz, gdzie jesteś u siebie. Tylko ktoś, kto jest w podobnej sytuacji, może to zrozumieć. Ja tu jestem obcokrajowcem, ale już zaczynam się czuć Polką.

Artyści, którzy patrzą na rzeczywistość z dystansu, często widzą więcej i ostrzej niż ci, którzy we własnej kulturze i tradycji wzrastają. Norah McGettigan na razie robi obrazy bardzo uniwersalne, które mogłyby dziać się wszędzie. Osobiście mam nadzieję, że kiedyś wykorzysta swoją wrażliwość, by przyjrzeć się Polsce, że dostrzeże w niej to, na co my sami na co dzień nie zwracamy uwagi. Na taki film Nory czekam.

– Każdy człowiek boi się, że może stracić swoich najbliższych – mówi Norah McGettigan. – We mnie też jest taki strach. W „Sanctuary" próbowałam go oswoić.

Zobacz galerię zdjęć

Pozostało 96% artykułu
Film
Kryzys w polskiej kinematografii. Filmowcy spotkają się z ministrą kultury
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Film
Najbardziej oczekiwany serial „Sto lat samotności” doczekał się premiery
Film
„Emilia Perez” z największą liczbą nominacji do Złotego Globu
Film
Europejskie Nagrody Filmowe: „Emilia Perez” bierze wszystko
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Film
Harry Potter: The Exhibition – wystawa dla miłośników kultowej serii filmów