Jak wspomina Paul McCartney w filmowych dodatkach, które znalazły się w tym wydawnictwie, wszystko zaczęło się od wywiadu, jakiego udzielił magazynowi „Rolling Stone" Richard Lester, reżyser dwóch poprzednich beatlesowskich filmów.
– Beatlesi powinni zrobić swój kolejny film sami, tak jak nagrywają albumy – powiedział twórca A Hard Day's Night" i „Help". – Scenariusz może powstać w naturalny sposób, bez jakichś specjalnych przygotowań i namysłów, czego wymaga przemysł filmowy".
Nie da się ukryć, że drogi Beatlesów zaczęły się rozchodzić, nie koncertowali już od dawna, spotykali się wyłącznie w studio, i Paul McCartney w takich specjalnych projektach jak film, widział szansę ożywienia słabnących więzów między muzykami.
— Postanowiłem wziąć większą odpowiedzialność za film niż koledzy — wspomina sir Paul. — Chciałem przypomnieć sobie z dzieciństwa w Liverpool atmosferę podróży, kiedy wsiadaliśmy do autobusu i jechaliśmy w nieznane, spragnieni przygody. Nagrywając piosenki stworzyliśmy zarys scenariusza i poszukaliśmy odpowiednich aktorów o charakterystycznym wyglądzie. Weszliśmy do psychodelicznie pomalowanego autobusu i pojechaliśmy na zachodnie wybrzeże Anglii.
Fabuła nie jest mocną stroną „Magical Mystery Tour", stanowi jedynie pretekst do improwizowanych scen i żartobliwych sytuacji, w których największa rola przypadła Ringo. Nieustannie wdawał się w kłótnie ze swoją filmową ciotką, osobą korpulentną. Jedzenie serwuje jej łopatą John Lennon.