Niepokorni, niezłomni, wyklęci

Komunista wie, że pamięć jest groźna. Że ofiara może być groźniejsza po śmierci niż za życia. Więc zabita musi być jeszcze raz – niepamięcią. Albo szyderstwem

Publikacja: 23.02.2013 00:01

Tekst z archiwum tygodnika "Uważam Rze"

Jeśli wiesz albo chcesz wiedzieć, dlaczego zginął twój dziadek, kto torturował jego brata, za co w więzieniu siedział ojciec, dlaczego straciła zdrowie twoja matka, dlaczego nagle umarł przyjaciel, jeśli pamiętasz, pytasz – jesteś problemem. Bo wtedy sprawy, które były dla nich ważne, pozostają ważne także dla ciebie. Nie można więc ulepić cię na nowo jak golema, który wykonuje polecenia swego nowego pana, jak pionka, który można dowolnie przestawiać.

Diabelskość komunizmu polega także na wymazywaniu pamięci o swych ofiarach. By zerwać ich więź z tymi, którzy pozostali, by ich cierpienie czy śmierć nie stanowiły dla nas żadnego zobowiązania, a wręcz przeciwnie – były przykładem ich głupoty, nieumiejętności dostosowania się do dziejowych konieczności. Są na to dwa  sposoby. Pierwszy to zabitych opluć, przypisać niegodziwość i zdradę, głupotę i małość, odrzeć z godności, wyszydzić. Ale wciąż pozostanie niebezpieczeństwo, że mimo solidnych wysiłków tak wielu towarzyszy z pionów propagandy w gazetach i telewizjach, pamięci nie da się zamienić w pogardę. Dlatego należy niszczyć wszelkie ślady.

Owacje dla bohatera

Kiedy w latach 70. czytaliśmy „Rok 1984" Orwella, stanowił on genialną metaforę komunistycznego systemu, ale jednak – mimo wiedzy o potwornościach komunizmu – niektóre pomysły wydawały się zbyt upiorne, by mogły zdarzyć się w rzeczywistości. Jednym z nich był „grób pamięci", czyli system totalnego eliminowania faktów i ludzi ze zbiorowej świadomości. Łącznie z przemieleniem i przedrukowywaniem na nowo ocenzurowanych książek, dawnej prasy, listów, przerabianiem fotografii, filmów i zasobów archiwalnych tak, by ów fakt czy ów człowiek po prostu zniknął. Bez żadnego śladu i na zawsze.

A jednak się zdarzyły – tu, w Polsce. Komunistyczne metody unicestwiania ludzi i więzi między nimi, unicestwiania polskich bohaterów i polskiej wspólnoty były powracającym motywem IV Festiwalu Filmów Dokumentalnych „Niepokorni, Niezłomni, Wyklęci", który odbył się w dniach 13–15 września w Gdyni. Festiwalu zadziwiającego i wyjątkowego. Gdzie spotkali się ludzie, którzy chcą wiedzieć, co się w Polsce w ostatnich 70 latach wydarzyło, bo wiedzą, że ma to ogromny wpływ na to, co wydarza się dziś.

89-letni Józef Bandzo, żołnierz V Brygady Wileńskiej AK, który kilkanaście lat spędził w PRL-owskich więzieniach, na tym festiwalu rozdawał nastolatkom autografy. Jakby był celebrytą z talent-show. Dostał owację na stojąco, podobnie jak Henryk Borski z Narodowych Sił Zbrojnych czy Albin Ossowski z Armii Andersa. To on byli w Gdyni najważniejsi.

Pokazano kilkadziesiąt filmów o polskiej historii, ideach, z których Polska jest zbudowana, i o ludziach, którzy pozostali im wierni, gdy płacić trzeba było strachem o najbliższych, cierpieniem, życiem. Filmy „Pamięć – Narodowe Siły Zbrojne" Iwony Bartolewskiej, „Demony przeszłości" Pawła Siegera (o Brygadzie Świętokrzyskiej NSZ), „Mit o Szarym" Grzegorza Królikiewicza i „My, ogniowe dzieci" Tadeusza Pawlickiego (o majorze Józefie Kurasiu „Ogniu") opowiadają o bohaterach naszej niepodległości, których udało się usunąć ze zbiorowej pamięci albo załgać ich losy.

Jolanta Krysowata w filmie „Nigdy nie wrócisz do domu" opowiada losy bosmanmata Stefana Półrula, który – jako pracownik sądu Marynarki Wojennej – od środka widział sfingowane procesy polskich żołnierzy, okrucieństwo, cynizm i służalczość komunistycznych sędziów wobec sowieckiej władzy. Zbuntował się, wstąpił do polskiej organizacji podziemnej Wolność. Został schwytany w roku 1951 i wkrótce sądownie zamordowany. Przez ponad pół wieku rodzina żyła z piętnem jego „zdrady". Dopiero w roku 2008, dzięki śledztwu IPN, udało się odnaleźć jego szczątki. Zrehabilitowany, pośmiertnie odznaczony przez prezydenta Kaczyńskiego, został z honorami Marynarki Wojennej pochowany w rodzinnym mieście. Wrócił do domu.

Obok filmów oraz warsztatów dla młodzieży istotą festiwalu NNW są dyskusje. Antoni Krauze, Grzegorz Królikiewicz, Anna Ferens i Sławomir Cenckiewicz spierali się o to, jak pokazywać w filmie prawdę historyczną, a Jan Kuraś (bratanek „Ognia"), Marta Kaczyńska, prowadzący ekshumację na powązkowskiej „Łączce" Krzysztof Szwagrzyk z IPN oraz Grzegorz Wąsowski z fundacji Pamiętamy (który dla upamiętnienia żołnierzy wyklętych zrobił chyba najwięcej, stawiając im ponad 20 pomników) opowiadali o swych dzisiejszych doświadczeniach.

Jan Kuraś w Waksmundu mówił z goryczą, że są w Polsce miejsca – dziś, w roku 2012 – gdzie żołnierze wyklęci nadal żyją z piętnem bandytów nadanym im przez NKWD i UB w latach 40. Krzysztof Szwagrzyk opowiadał o szczególnie perfidnych metodach bezczeszczenia ofiar mających uniemożliwić ich identyfikację: rozczłonkowywaniu ciał, oddawaniu ich zakładom medycyny do „utylizacji", a także podrzucaniu ciał do innych mogił, np. grobów żołnierzy niemieckich. By nikt ich nigdy nie odnalazł. By zabić ich jeszcze raz.

Diabelskość komunizmu polega na wymazywaniu pamięci o ludziach nawet po ich śmierci

Józef Bandzo zapytał przedstawicieli Instytutu Pamięci Narodowej, czy jest szansa na odnalezienie ciała jego dowódcy, kapitana „Szczerbca" (Gracjana Fróga), zamordowanego w więzieniu mokotowskim w roku 1951. Owszem, jest. Podobnie jak są szanse na odnalezienie wkrótce ciał rotmistrza Pileckiego, generała Fieldorfa i wielu innych polskich bohaterów. Po 22 latach wolnej Polski następuje stopniowe symboliczne unieważnianie bezczeszczenia szczątków polskich bohaterów, porządkowanie wprowadzonego przez komunistów chaosu.

Zadziwiające też, jak skutecznie orwellowski „grób pamięci" w wolnej Polsce przykrywa także historię żydowskiej organizacji Betar oraz Żydowskiego Związku Wojskowego. Film Roberta Kaczmarka (według scenariusza Piotra Gontarczyka) „Betar" pokazuje, jak działacz syjonistyczny Włodzimierz Żabotyński zbudował nowoczesną żydowską tożsamość, której głównym motorem było pragnienie posiadania własnego państwa, a wartościami podstawowymi – siła, męstwo i honor. Betar, a także Żydowski Związek Wojskowy odegrały ważną rolę w historii Polski i Izraela, w historii Europy. Ale obie te prawicowe i patriotyczne organizacje udało się w zbiorowej świadomości unicestwić, nie ma ich.

Główną nagrodę festiwalu – Złoty Opornik – otrzymał film „Okruchy rozbitego dzbana" Piotra Mielecha i Jędrzeja Lipskiego. To biografia działacza „Solidarności Walczącej", drukarza, publicysty i pisarza Krzysztofa Gulbinowicza. Jednego z tych, dla których wolna Polska była wielkim marzeniem, a stała się wielkim rozczarowaniem.

Nagrodę Specjalną im. Janusza Krupskiego otrzymała Maria Dłużewska za film „Degrengolada w Teatrze Domowym" pokazujący tragikomiczną sytuację, gdy konspiracyjny teatr wystawiający sztukę o esbekach zostaje nawiedzony przez esbeków prawdziwych, którzy aresztują aktorów i biorącą ich za aktorów widownię.

Nagrodę Platynowy Opornik, za całokształt twórczości, otrzymał Andrzej Trzos-Rastawiecki. Jak stwierdza werdykt: „Jego artystyczny dorobek, historyczno-patriotyczna, twórcza determinacja i etyczna wrażliwość stawiają go wśród tych polskich filmowców, której aktywności najbardziej nam dziś potrzeba". Od kilku lat Andrzej Trzos-Rastawiecki zmaga się z chorobą. Jego najnowszy projekt, dokument „Odważni" o Polakach ratujących Żydów i ich wzajemnej relacji, został niedawno przez Polski Instytut Sztuki Filmowej odrzucony.

Zacieranie śladów

Twórca festiwalu „Niepokorni, Niezłomni, Wyklęci" Arkadiusz Gołębiewski swą energią i kreatywnością (przy pomocy Jana Białostockiego, wnuka komendanta NSZ, pułkownika Ignacego Oziewicza, a także przy wsparciu prezydenta Gdyni Wojciecha Szczurka) wykrzesał imprezę niezwykłą, gromadzącą tłumy entuzjastów najnowszej historii opowiadanej nowoczesnym, filmowym językiem, głodnych, by o polskiej historii rozmawiać.

Wśród nich była młodzież z całej Polski, która uczestniczyła w filmowych warsztatach oraz konkursie „Młodzi dla historii" albo ta, która po prostu przyszła do kina. Nie na plastikowy hicior w multipleksie, ale na prawdziwy dokument o świecie, w którym żyją.

Wracając z Gdyni, z festiwalu „Niepokornych...", trudno oprzeć się wrażeniu wyjątkowości tego miejsca. Gdański prezydent walczy o upamiętnienie Lenina i jako gorliwy burłak ciągnie biznes aferzysty, a prezydent gdyński bardzo konkretnie dba o to, by „Niezłomni nie byli wyklęci".

„Nie opłakała ich Elektra, nie pogrzebała Antygona..." – czyta swój wiersz Zbigniew Herbert w filmie „My, ogniowe dzieci". W cywilizacji łacińskiej, w normach chrześcijańskich, w obyczaju polskim – niepogrzebanie zmarłych jest przejawem najskrajniejszego barbarzyństwa. Tym bardziej zacieranie śladów, bezczeszczenie, szyderstwo. Trudno w upiornym chaosie z zamianą ciał w trumnach, jaki putinowskie służby i władze wolnej Polski urządziły rodzinom ofiar tragedii smoleńskiej i wszystkim Polakom, nie dostrzegać analogii. Przecież układanie ciał ofiar w trumnach nadzorowali fachowcy z tej samej złowrogiej „firmy", która zaplanowała i – sama lub rękami polskich komunistów – wykonała egzekucje na żołnierzach wyklętych i pamięci o nich.

Wydawało się, że chaos pokonaliśmy.

A może to opatrzność mówi nam: „Sprawdzam"?

Tekst z archiwum tygodnika "Uważam Rze"

Jeśli wiesz albo chcesz wiedzieć, dlaczego zginął twój dziadek, kto torturował jego brata, za co w więzieniu siedział ojciec, dlaczego straciła zdrowie twoja matka, dlaczego nagle umarł przyjaciel, jeśli pamiętasz, pytasz – jesteś problemem. Bo wtedy sprawy, które były dla nich ważne, pozostają ważne także dla ciebie. Nie można więc ulepić cię na nowo jak golema, który wykonuje polecenia swego nowego pana, jak pionka, który można dowolnie przestawiać.

Pozostało 94% artykułu
Film
Nie żyje aktor Bernard Hill. Miał 79 lat
Film
Mastercard OFF CAMERA: Kobiety wygrywają
Film
Rekomendacje filmowe: Komedia z Ryanem Goslingiem lub dramat o samobójstwie nastolatka
Film
Cannes 2024: Złota Palma dla Meryl Streep
Film
Mohammad Rasoulof represjonowany. Władze Iranu chcą, by wycofał film z Cannes
Materiał Promocyjny
20 lat Polski Wschodniej w Unii Europejskiej