Ale jedno się nie zmienia: stosunek do kobiet. Idąc w ślady Ingmara Bergmana (któremu zresztą przed laty złożył hołd we „Wnętrzach"), wyspecjalizował się w tworzeniu znakomitych portretów kobiecych. Wybierając aktorki do kolejnych filmów, wielokrotnie dawał dowody znakomitej intuicji, dostrzegając talent u rozpoczynających karierę, a tym już doświadczonym pozwalając wznosić się na wyżyny talentu.
Efekty bywały wspaniałe. Za pierwszoplanowe role w jego filmach Oscary dostały: Diane Keaton, Mira Sorvino. Dwa Oscary za role drugoplanowe trafiły do Diane West, a jeden do Penelope Cruz. Nie zdziwiłbym się, gdyby do tego utytułowanego grona muz Allena dołączyła Cate Blanchett, bohaterka komediodramatu „Blue Jasmine". W „Blue Jasmine" dostała rolę, w której mogła zaprezentować pełną skalę swych możliwości aktorskich. Zagrała kobietę jednocześnie wewnętrznie płytką i skomplikowaną, miotającą się między prawdą a fałszem, na przemian silną, pełną wiary, całkowicie bezradną.
Stworzyła barwną, pełną wewnętrznego życia postać, z której jednoznacznym odbiorem miałem kłopoty. Gdy zaczynałem jej współczuć, zaraz robiła coś, co przekreślało wcześniejsze pozytywne odczucia. To bynajmniej nie zarzut wobec aktorki, wręcz przeciwnie całkowita aprobata takiej budowy postaci. Po raz pierwszy spotykamy Jasmine w samolocie lecącym z Nowego Jorku do San Francisco, gdy przygodnej towarzyszce lotu nerwowo opowiada, nie zwracając uwagi na brak zainteresowania z jej strony, dzieje swojego małżeństwa z bogatym biznesmenem Halem (Alec Baldwin). Z czasem, z kolejnych retrospekcji dowiemy się więcej o beztroskim i wygodnym życiu w apartamencie z widokiem na Central Park, zakupach u Prady czy Vuittona, wycieczkach po świecie. Pewnego dnia to wszystko się kończy. Mąż trafia do więzienia, sądy zabierają wszystko.
Woody Allen jako scenarzysta zrobił dużo, by nas zaskoczyć.
Kontra: Jacek Marczyński
Kiedy dawno temu Woody Allen kręcił naprawdę dobre filmy, powiedzenie o którymkolwiek, że to błaha komedyjka, uznano by za obraźliwe. O najnowszym nic innego stwierdzić się nie da.