W 1954 roku pobił jeden z rekordów Paderewskiego, jego występ w nowojorskiej Madison Sqaure Garden zgromadził ponad 18 tys. widzów (80 proc. z nich to były kobiety), 20 lat wcześniej Paderewski przyciągnął tam 16 tys. osób i przekazał swe honorarium na fundusz wspierający bezrobotnych muzyków amerykańskich. Liberace zgarnął dla siebie 138 tys. dolarów.
W początkach kariery popularność wzmacniał występami radiowymi, w latach 50. szybko wyczuł siłę rodzącej się telewizji. W amerykańskich domach pojawił się w 15-minutowym programie już w 1952 roku. Potem montowano filmy z jego występów i sprzedawano lokalnym stacjom, ale uznał, że to za mało i postanowił mieć własny telewizyjny program. W 1956 roku każdy odcinek The Liberace Show gromadził ok. 35 milionów widzów. To dla nich jego stroje stawały się coraz bardziej wyszukane, ale przecież powielał tylko wzorzec artysty wykreowany przez dziesiątki filmów muzycznych, jakimi od lat 30. Hollywood karmił amerykańską publiczność.
Szybko też dostrzegł, że wielkie pieniądze można zgarnąć z rynku reklamowego, a jego widownia – w przeważającej części składająca się z kobiet – była atrakcyjnym celem reklamodawców. Nie odniósł jedynie sukcesu w filmach. Czasem występował, grając głównie siebie, ale gdy w 1955 roku dostał główną rolę w „Sincerely Yours", wypadł tak fatalnie, że wytwórnia Warner Bros. ostatecznie reklamowała ten film nazwiskami innych aktorów z dopiskiem: „Liberace przy fortepianie". Jakim był pianistą? Bardzo muzykalnym, o świetnej technice, bił rekordy Guinnessa w ilości nut zagranych w ciągu jednej minuty. Oddzielnym tematem jest jego artystyczny smak. Programy koncertów Liberace to mieszanki klasyki, popu, rytmów latynoskich z obowiązkowym boogie-woogie. Krytyków drażnił nonszalanckim stosunkiem do kompozytorów. „Gdy coś jest za trudne, upraszcza – pisano – gdy zbyt proste – komplikuje". Nazywano go też świecznikowym Casanovą, a londyński występ krytyk brytyjskiego „Daily Mirror" podsumował krótko: „najbardziej sentymentalny rzyg wszech czasów".
Artystyczni synowie
Film Soderbergha pokazuje Liberace z lat 70., gdy jego gwiazda nieco przygasła. Występował w Las Vegas, gdzie czuł się jak w domu. Nie mógł pogodzić się z mijającym czasem, peruki nie zdejmował nawet w łóżku, Scott, w którym chciał widzieć swego syna, był dla niego przedłużeniem własnej młodości. Artystycznych synów miał jednak już wówczas wielu. Na Liberace wzorował się przecież Elton John, który zachwycił się amerykańskim pianistą jako młody chłopak, u schyłku lat 50., gdy telewizja brytyjska zaczęła nadawać jego show. Był też Liberace prekursorem dla uwielbiającego przepych i blichtr gwiazd glam rocka, na czele z Davidem Bowie.
W przeciwieństwie do nich Liberace nigdy nie odważył się na prowokację obyczajową. Za jego czasów było to niemożliwie, dlatego tak ukrywał swój homoseksualizm. Gdy w 1987 roku zmarł na AIDS, podano, że przyczyną był m.in. atak serca.
W tym, co prezentował, brakowało indywidualności Eltona Johna, Davida Bowie czy innego mistrza estradowych przebieranek, Freddiego Mercury'ego. Dlatego ostatnie wznowienia jego płyt pochodzą z 2002 roku. Dopiero szum, jaki powstał wokół filmu Soderbergha, którego produkcji nie chciały podjąć się wielkie studia, sprawił, że niedawno pojawiło się kilka kompilacji nagrań Liberace. W 2010 roku zamknięto muzeum w Las Vegas z pamiątkami po artyście (w tym ze słynnymi strojami), bo koszty utrzymania były wyższe niż wpływy. Zarządzająca nim Fundacja Liberace ma teraz nadzieję, że muzeum trzeba będzie znów otworzyć.