Reklama

Szybkie bogactwo rodzi przemoc

W „Dotyku grzechu" dzisiejsze Chiny to kraj pełen agresji i gwałtu. Film nie do obejrzenia w ojczyźnie reżysera.

Aktualizacja: 06.12.2013 14:47 Publikacja: 06.12.2013 08:22

"Dotyk grzechu"

"Dotyk grzechu"

Foto: AGAINST GRAVITY

Jia Zhangke należy do tzw. szóstej generacji chińskich twórców, czyli pokolenia czterdziestolatków. Na jego filmy czekają wielkie festiwale. Za „Martwą naturę" dostał Złotego Lwa w Wenecji. A „Dotyk grzechu" na ostatnim festiwalu w Cannes został uhonorowany nagrodą za najlepszy scenariusz.

Rozmowa z Jia Zhangke

– Kiedy zacząłem oglądać rodzime filmy, zorientowałem się, że nigdy nie widzę na ekranie takich Chin, jakie znam – mówi.

W „Martwej naturze" pokazał zmiany zachodzące na chińskiej prowincji i bezwzględność władzy. W „Dotyku grzechu" posunął się jeszcze dalej. Sportretował gwałt. Pokazał społeczeństwo w czasie transformacji, ludzi próbujących zmierzyć się z nowymi wartościami,  aspiracjami i marzeniami. Ludzi też często wyrzuconych na margines. Wykorzystywanych przez tych, którzy bezwzględnie budują swoją finansową potęgę.

– W ciągu minionej dekady Chiny zrobiły skok gospodarczy, jaki w innych państwach zająłby 50–100 lat – mówi Jia Zhangke. – Te zmiany muszą kosztować. W Chinach mieszają się dziś: olbrzymie bogactwo i skrajna nędza, rozpacz i euforia, brak wiary i nadzieja. W wielkich miastach żyje się dobrze, na prowincji nędznie. Trwają ogromne migracje, obserwujemy narastanie przemocy.

Reklama
Reklama

„Dotyk grzechu" oparty jest na czterech autentycznych historiach. Górnik z położonej na północy Chin wiosce walczy ze skorumpowanym, lokalnym establishmentem, który wzbogacił się na nielegalnych interesach. Młody mężczyzna w czarnej kurtce podróżuje na motorze, zdobywając pieniądze w czasie drobnych napadów. Ale gdy wraca do rodzinnej wioski, sam zostaje zaatakowany przez młodych przestępców. I dochodzi do tragedii.

Recepcjonistka z ukrytego pod szyldem sauny domu publicznego, uwikłana w romans z żonatym mężczyzną, dostaje niedwuznaczną propozycję. Tylko zabijając, jest w stanie obronić własną godność. A czwarty bohater – młody chłopak – pracuje dorywczo: jako robotnik w fabryce, jako kelner w burdelu. Coraz bardziej samotny, pozbawiony nadziei. A kiedy jego sytuacja zaczyna się stabilizować, dopada go przeszłość.

Jia Zhangke pokazuje kraj, w którym stoją jeszcze pomniki Mao, ale miejscowy fabrykant jeździ maserati. A ludzie opuszczający rodzime strony w poszukiwaniu pracy są coraz bardziej anonimowi i zdesperowani.

„Dotyk grzechu" przypomina dokument. Są w nim obrazy-symbole, choćby koński wóz jadący bez woźnicy, pod prąd. Ale Jia Zhangke odchodzi od dotychczasowego, wolnego stylu filmowania. Prowadzi akcję szybko i jak nigdy przedtem mnoży sceny okrucieństwa.

Jeszcze niedawno chiński reżyser Lu Ye dostał pięcioletni zakaz pracy za sfilmowanie scen na placu Tiananmen. Jak to się stało, że „Dotyk grzechu" bez problemów jeździ po świecie?

– Wszystko się zmienia – mówi Jia Zhangke. – Najpierw Chińczycy zaczęli mówić o społecznych wynaturzeniach w portalach społecznościowych, potem w mediach. Teraz na te problemy otwiera się sztuka. To proces nie do zatrzymania, oficjalna cenzura też staje się mniej restrykcyjna.

Reklama
Reklama

A jednak na chińskie ekrany „Dotyk grzechu" nie wszedł.

Barbara Hollender

Film
Oscary 2026: Krótkie listy ogłoszone. Nie ma „Franza Kafki”
Film
USA: Aktor i reżyser Rob Reiner zamordowany we własnym domu
Film
Nie żyje Peter Greene, Zed z „Pulp Fiction”
Film
Jak zagra Trump w sprawie przejęcia Warner Bros. Discovery przez Netflix?
Film
„Jedna bitwa po drugiej” z 9 nominacjami Złotych Globów. W grze Stone i Roberts
Materiał Promocyjny
Lojalność, która naprawdę się opłaca. Skorzystaj z Circle K extra
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama