Pomysł wydawał się szalony i ogromnie ryzykowny. Na początku nowego wieku polskie kino przeżywało trudne chwile. Nie było jeszcze nowej Ustawy o Kinematografii i Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej, rodzima produkcja spadła do kilkunastu tytułów rocznie, a na ekranach królował Hollywood. I właśnie wtedy, na przekór złej aurze, grupa zapaleńców wymyśliła sobie telewizję poświęconą polskiemu kinu.
Piotr Reisch był absolwentem SGPiS-u, miał MBA uniwersytetu nowojorskiego, w Stanach pracował m.in. jako dyrektor ds. sprzedaży międzynarodowej w firmie New Films International, a od 1998 roku w Polsce zarządzał spółką SPI International Poland. I jeszcze jedno: nigdy nie ukrywał, że kocha polskie komedie. Może dlatego spodobał mu się natychmiast projekt Grzegorza i Joanny Molewskich, by stworzyć miejsce, gdzie będzie królować rodzime kino.
Mało kto wierzył wówczas w sukces tego przedsięwzięcia. Ale Reisch i Molewscy postawili na swoim. 20 grudnia 2003 roku w nowym kanale został wyemitowany pierwszy program.
- Mieliśmy poczucie, że tworzymy coś unikatowego. W archiwach leżały liczne, często niszczejące taśmy z kopiami klasycznych filmów. Masowy widz końca lat dziewięćdziesiątych nie znał tradycji polskiej kinematografii. Nie prezentowano bogatego dorobku osobowości polskiego kina, takich jak Zbigniew Cybulski, Kalina Jędrusik i Elżbieta Czyżewska. Chcieliśmy więc przywrócić klasycznemu polskiemu kinu obecność w powszechnej świadomości i pokazać, że porusza ono emocje, które są uniwersalne – wspomina Joanna Rożen-Wojciechowska, dyrektor programowa Telewizji Kino Polska.