Na ekranie widzimy twarz 50-letniego mężczyzny. To spoglądający w zachmurzone niebo Marc Minkowski, który rozpoczyna zwierzenia o odkrywaniu prawdy o sobie i o rodzinie, o jej pięknych a tragicznych losach. A także o poznawaniu kraju, z którym niespodziewanie okazał się silnie związany.
Nazwisko Marca Minkowskiego dobrze znają miłośnicy muzyki. Znakomity dyrygent, którego interpretacje – pełne wigoru, lekkości i wdzięku – wydają się synonimem całej francuskiej sztuki. Tymczasem jego wizerunek okazał się znacznie bardziej złożony.
– W moim domu rzadko wspominano przodków. Wiedziałem tylko, że mieszkali w Warszawie – mówi Marc Minkowski. Sam zainteresował się przeszłością, gdy nawiązał współpracę z orkiestrą Sinfonia Varsovia i zaczął bywać w Polsce.
W odkrywaniu przeszłości zaczął mu towarzyszyć urodzony we Francji polski reżyser Rafael Lewandowski. – W losach Minkowskich – mówi – znalazłem to wszystko, co mnie jako filmowca interesuje: historia pisana wielką literą i ta rodzinna, dzieje Warszawy oraz muzyka, która jest mi bardzo bliska.