Turecki „Winter Sleep" w reżyserii Nuri Bilge Ceylana oraz aktorzy Timothy Spall („Mr Turner") i Julianne Moore („Maps to the Stars") to główne nagrody przyznane przez jury pod przewodnictwem Jane Campion.
Nuri Bilge Ceylan jest stałym bywalcem canneńskiego festiwalu. W 2003 roku dostał tu Grand Prix za film „Uzak", w 2006 wyróżnienie Fipresci za „Klimaty", w 2008 nagrodę dla najlepszego reżysera za „Trzy małpy". Trzy lata temu wywiózł z Lazurowego Wybrzeża kolejne Grand Prix za „Dawno temu w Anatolii". A w ostatnią sobotę odebrał swoją pierwszą Złotą Palmę.
Klimaty z Czechowa
Przykryta śniegiem wioska w Kapadocji. Wykuty w skale hotel Othello. I ludzie samotni, mijający się. Aydin jest niespełnionym aktorem i średnio spełnionym pisarzem, który chce napisać książkę o historii teatru i drukuje felietony w mało znaczącym piśmie. Obok niego żyją dwie kobiety – dużo młodsza żona, coraz bardziej się od niego oddalająca, szukająca sensu życia w pomaganiu miejscowej społeczności, i niedawno rozwiedziona siostra. Klimaty jak z Czechowa – piszą recenzenci. Padają też inne nazwiska – Dostojewskiego, Bergmana.
W 3,5-godzinnym „Winter Sleep" kamera obserwuje bohaterów, podsłuchuje ich długie rozmowy na temat życia, wyznawanych wartości, dobra i zła. W czasie tych rozmów ludzie obnażają się, pokazują swoje słabości, skrywane rany, wyzwalają uczucia, które dotąd ukrywali. A przecież i tak nie potrafią powiedzieć głośno tego, co najważniejsze.
Ceylan zadaje pytania o współczesną moralność, o rolę inteligencji, ale też o odpowiedzialność za bliskich, o wartość pracy charytatywnej. Złota Palma dla „Winter Sleep", wyróżnionego też nagrodą krytyków z Fipresci, jest nagrodą szlachetną. A jednak ten werdykt wydaje się zachowawczy i mało odważny.