Kto nie może się doczekać prawdziwie letniego słońca, temu polecam na osłodę francuską komedię sensacyjno-romantyczną „Riwiera dla dwojga" Joela Hopkinsa.
Lato jest tu w pełnym rozkwicie, do tego zapierające dech plenery francuskiego południa. A fabuła niezbyt skomplikowana, więc nie trzeba się wysilać. Zwłaszcza że raz po raz uświadamiamy sobie, iż tę czy inną scenę już kiedyś widzieliśmy.
Hopkins jako scenarzysta bez zahamowań czerpie z historii kina. Od rozgrywającego się także na Riwierze „Złodzieja w hotelu" Alfreda Hitchcocka z Grace Kelly i Carym Grantem przez błyskotliwe i ironicznie dwuznaczne dialogi z amerykańskich sophisticated comedy z lat 30. i 40., filmy z Louisem de Funesem aż po motywy z Bondowskiej „Operacji Piorun".
Powstała nieukrywająca swej schematyczności zgrabna układanka, której celem jest wyłącznie rozbawienie widza. I w zasadzie się udało, choć to przede wszystkim zasługa aktorów, zwłaszcza Emmy Thompson i Pierce'a Brosnana w rolach rozwiedzionych dawno temu małżonków, których okoliczności zmuszają do wspólnego działania.