– Czuję się Europejczykiem i chcę się rozliczać z dziedzictwa Europy – twierdzi Aleksander Sokurow.
W swoim dorobku filmowym obok trylogii rodzinnej ma fascynujący cykl historyczny: portrety przywódców, którzy wywarli wpływ na bieg dziejów. Rosjanin pokazał ich nie jako gigantów trzęsących światem, lecz jako sfrustrowanych dziwaków – nieciekawych, zakompleksionych słabeuszy.Jego Hitler, który w górskiej willi przyjmuje Goebbelsa i Bormanna – jest tyleż groźny, co głupi i zdziecinniały. Lenin z „Cielca" to człowiek stary, z demencją i ubezwłasnowolniony przez najbliższych. „Słońce", czyli cesarz Hirohito reaguje jak opóźnione w rozwoju dziecko, pisze grafomańskie wiersze i czuje się wolny, rzucając z siebie brzemię „boskości".
Zamykający tę serię tytułowy „Faust" też jest mały i przyziemny, a jego świat ocieka brudem i nijakością – nawet zło nie ma tu wielkiego wymiaru. Jednak Sokurow konsekwentnie wtapia się w europejską kulturę – ekranizuje Goethego, robi na ekranie aluzje do prozy Tomasza Manna, niemieckich legend, malarstwa flamandzkiego.
Wojna w słynnym muzeum
Nie przez przypadek on właśnie został poproszony przez dyrekcję Luwru o wyreżyserowanie opowieści o wojennych losach najsłynniejszego paryskiego muzeum: Francuzi zachwycili się nakręconą przez niego w Ermitażu „Rosyjską arką", uznali też, że jak nikt inny rozumie meandry historii. Dla Sokurowa zaś „Frankofonia" stała się jeszcze jedną szansą na potwierdzenie swojej tezy o europejskich aspiracjach Rosji.
– Jesteśmy wpisani w europejską kulturę – mówi „Rzeczpospolitej" Rosjanin. – Zawsze byliśmy. To był nasz świadomy wybór. Gdybyśmy wybrali inną opcję, bylibyśmy pewnie silniejsi. Ale my chcieliśmy należeć do Europy. Nawet w czasach komunizmu, kiedy pomiędzy nami i zachodnią Europą była przepaść, mieliśmy fantastycznych tłumaczy i ukazywały się u nas wszystkie najważniejsze powieści światowych autorów. Żyliśmy zapatrzeni w kulturę Zachodu. Bardziej krytyczny stosunek mieliśmy do Ameryki, ale Stary Kontynent kochaliśmy. Jakikolwiek rządził tyran by w Rosji, cokolwiek by się nie działo byliśmy z Europą. Nie musieliśmy wchodzić w pierwszą wojnę światową, a jednak zrobiliśmy to. Podczas drugiej wojny wzięliśmy na siebie straszliwy ciężar, dla Europy się wykrwawiliśmy. My Europy rozpaczliwie potrzebujemy. Problem w tym, że Europa nie kocha nas. A jeśli się definitywnie od Rosji odetnie, Rosja umrze.