Trudno było znaleźć w piątek branżę, która oparłaby się silnym spadkom. Relatywnie najlepiej wypadły duże banki, ale to niemal wyłącznie dzięki doskonałym wynikom kwartalnym PKO BP. Ostatecznie WIG20 spadł o 1,9 proc., a WIG o 1,8 proc. Wyraźnie widać było aktywność zagranicznych inwestorów. Obroty sięgnęły bowiem 2,5 mld zł.
Do pesymizmu graczy przyczyniają się kolejne informacje o stratach, jakie duże europejskie i amerykańskie instytucje finansowe ponoszą na inwestycjach w obligacje. Jeden z największych banków za Atlantykiem, Wahowia, ogłosił, że w październiku stracił 1,1 mld dolarów. Na rynku rozeszła się też plotka, że brytyjskiemu Barclaysowi wyparowało 10 mld dolarów. Wprawdzie bank zaprzeczył, ale niepokój pozostał.
Oliwy do ognia dolała publikacja Indeksu Uniwersytetu Michigan, pokazującego nastroje wśród amerykańskich konsumentów. Spadł on w listopadzie o 6 pkt (do 75 pkt), czyli znacznie więcej niż oczekiwano. A ewentualne osłabienie konsumpcji może poważnie uderzyć w tamtejszą gospodarkę.
W Warszawie jedyną świecącą gwiazdą był bank PKO BP, który zyskał 1,7 proc. To reakcja na bardzo dobre wyniki finansowe za III kwartał. Ale nawet akcje tego banku w ciągu dnia taniały. Dopiero w ostatnich minutach ich kurs wystrzelił w górę. Większość spółek natomiast zakończyła dzień na minusie. Indeksy deweloperów i budowlany straciły 2,9 proc. Akcje GTC staniały aż o 4,6 proc., a Polimeksu o 5,2 proc. Masowo sprzedawano też walory spółek surowcowych – KGHM, Orlenu i Lotosu, które spadły o odpowiednio: 4,9 proc., 3,1 proc. oraz 2,5 proc. Na zamknięciu w Nowym Jorku Dow Jones stracił 1,69 proc. Jeszcze gorzej wypadł Nasdaq, spadając o 2,52 proc.