Oznacza to, że zjawisko określane jako efekt stycznia, czyli dobre nastroje i związane z nimi zwyżki na giełdach w pierwszym miesiącu roku, może tym razem nie wystąpić.
Nie najlepsze informacje napłynęły bowiem pod koniec ubiegłego tygodnia z amerykańskiego rynku. Dane o sprzedaży nowych domów w listopadzie, które okazały się najniższe od 12 lat, spowodowały zwiększoną podaż akcji. Z jednej strony to złe informacje, świadczące o kłopotach amerykańskiej gospodarki. Z drugiej – dla inwestorów oczekujących kolejnych cięć stóp procentowych za oceanem to dobra wiadomość, bo zwiększa prawdopodobieństwo obniżki stóp procentowych przez Fed jeszcze w styczniu. Wiara inwestorów, że odpowiednia polityka monetarna uzdrowi gospodarkę Stanów Zjednoczonych, jest wciąż bardzo duża.
Pocieszające jest to, że analitycy po trudnym początku roku zapowiadają jednak podniesienie poziomów indeksów. Spodziewają się umiarkowanie udanego 2008 r. i wzrostu WIG od kilku do kilkunastu procent. Wniosek z tego taki, że lepiej się nie spieszyć z kupnem akcji. Skoro pierwszy kwartał ma szanse być najgorszym okresem właśnie rozpoczynającego się roku, warto zaczekać na odpowiedni moment i kupić papiery w ciągu najbliższych trzech miesięcy.
Od początku roku powinien za to umacniać się złoty. Zależy to jednak od kursu dolara wobec euro. W ostatnim tygodniu 2007 roku amerykańska waluta traciła na wartości z powodu słabych danych makroekonomicznych gospodarki USA. Złoty będzie prawdopodobnie dalej się umacniał, podążając za drożejącym euro, które ma szansę osiągnąć poziom 1,48 za dolara. W tym tygodniu inwestorów na GPW czekają tylko trzy sesje. Handel ruszy dopiero w środę. Niewiele będzie też danych makroekonomicznych. W połowie tygodnia poznamy kwartalne dane NBP o bilansie płatniczym.