Później było już nieco słabiej. W przypadku WIG20 spadki zakończyły się szybko i indeks odrobił część strat. Na rynku średnich spółek było gorzej, gdyż po spadku mWIG40 popadł w marazm i zakończył notowania w pobliżu dziennego minimum. Mimo to ogólny bilans sesji jest raczej pozytywny, choć wzrostowy impet powoli się wyczerpuje.
Zmiany, które nastąpiły w mijającym tygodniu, sprawiły, że techniczny obraz polskiego rynku nie jest już jednoznacznie negatywny. Na początku stycznia WIG i WIG20 wybiły się dołem z konsolidacji obejmującej ubiegły rok. Na tej podstawie można było się spodziewać spadku WIG20 do 2650 pkt. We wtorek rano indeks utworzył dołek na poziomie 2670 pkt, czyli tylko 20 pkt wyżej. Wniosek z tego, że potencjał spadkowy wynikający z wybicia z tej konsolidacji powinien się wyczerpać. Z podobną sytuacją mamy do czynienia w przypadku WIG.
Wyczerpanie potencjału spadkowego to jednak tylko jeden z elementów układanki. Odwrócenie trwającego kilka miesięcy trendu spadkowego powinno być poprzedzone stopniowym zmniejszaniem dynamiki spadku. To jednak nie nastąpiło, bo trend spadkowy przyspieszał aż do utworzenia piątkowego dołka. Wynika z tego, że po zakończeniu obecnego odbicia należy się liczyć z kolejną falą spadkową, która sprowadzi indeksy poniżej ostatniego dna.