Giełda dała zarobić

W ubiegłym roku Polakom udało się zbić na giełdzie fortuny. Ich zyski zwiększyły wpływy budżetu z giełdowego podatku o co najmniej 70 proc.

Publikacja: 27.07.2008 21:32

Giełda dała zarobić

Foto: Fotorzepa, Kuba Kamiński Kub Kuba Kamiński

Giełdowi gracze z powodzeniem wykorzystali trwającą przez większość 2007 roku hossę. Jak wynika z informacji zebranych przez "Rzeczpospolitą" w izbach skarbowych w całym kraju, gwałtownie wzrosła liczba podatników, którzy złożyli fiskusowi zeznanie PIT-38, czyli rozliczenie zarobków giełdowych.

– Nic dziwnego, skoro prawie przez cały rok wszystkie fundusze we wzmożonych kampaniach reklamowych biły po oczach czasami nawet kilkusetprocentowym wzrostem – wyjaśnia Jarosław Janecki, główny ekonomista Societe Generale. – W Polsce nastąpił zryw, w trakcie którego nawet ci, którzy dotąd z giełdą nie mieli wiele wspólnego, lokowali tam swoje oszczędności. Jednak oni też, gdy nadeszły spadki, czym prędzej się z parkietu wynosili.

Wielu Polaków wykorzystało ciągnące się wiele miesięcy pasmo zwyżek na GPW, aby pomnożyć swój majątek, niektórzy nawet dwukrotnie. W woj. zachodniopomorskim jeszcze w 2006 roku na parkiecie zarabiało nieco ponad 9,2 tysiąca osób, podczas gdy w ubiegłym roku liczba giełdowych krezusów wzrosła do ponad 17,7 tys.

Swoje dochody z 46,4 mln zł do 119,3 mln zwiększyli m.in. gracze z Nowej Huty w Krakowie czy mieszkańcy województwa lubelskiego – z 185 mln zł w 2006 roku do 310 mln zł w roku ubiegłym. Niestety, byli też tacy, którzy mimo hossy tracili. Z 48 mln zł do ponad 723 mln zł wzrosły m.in. straty Ślązaków, Podlasianie zaś z 11 mln zł wykazanych w rozliczeniu za 2006 rok zwiększyli kwotę strat do 105 mln zł, co oznacza wzrost o 834 proc. Była ich jednak garstka w tłumie zarabiających, i to dobrze.

– W sumie miniony rok nie był dla osób inwestujących na giełdzie aż tak nieudany, jak podawały to media – zapewnił rzecznik Izby Skarbowej w Białymstoku Radosław Hancewicz. – W naszym regionie giełdowe zarobki wzrosły aż o 87 proc.

Na tle całego kraju dość radykalnie wyróżniają się dwa regiony – Wielkopolska i Kujawsko-Pomorskie – tam giełdowi gracze zarobili, o dziwo, mniej niż rok wcześniej. Wielkopolanie na czysto wynieśli z giełdy 962,1 mln zł, podczas gdy w 2006 roku – jak deklarowali – ponad miliard złotych. Z kolei mieszkańcy Bydgoszczy i okolic dorobili się, inwestując w akcje w 2006 roku prawie 533 mln zł, a rok później 200 mln zł mniej.

Ekonomistów nie dziwi tak duże zainteresowanie giełdą. Do lokowania oszczędności w akcje zachęcały bowiem kampanie reklamowe banków informujące, jak bardzo w ostatnim czasie wzrosły ich fundusze inwestujące na giełdzie i dominujący na parkiecie zielony kolor wzrostu.

– To wszystko spowodowało masowy napływ szczególnie drobnych inwestorów, którzy ulegli wizji łatwego i szybkiego zarobku – wyjaśnia Janusz Jankowiak, główny ekonomista Polskiej Rady Biznesu. – Niestety, gdy w drugiej połowie roku giełda się załamała, to oni też posłużyli jako mięso armatnie.

Doradca inwestycyjny Adam Ruciński dodaje, że był to okres prawdy o tym, jak bardzo wzrosło zainteresowanie parkietem. – Inwestorzy się ujawniają, gdy realizują zyski i zamykają inwestycje, a właśnie w drugiej połowie roku mieliśmy z tym do czynienia. Większość z zamknięć była udana, ale zdarzały się też mniej udane, stąd wykazane straty.

Ponieważ podatek płaci się w momencie zbycia akcji, jak nigdy obłowił się fiskus, zgarniając od giełdowych graczy – jak wynika ze wstępnych szacunków Ministerstwa Finansów – ponad 3,7 mld zł. Rok wcześniej było to zaledwie ok. 2,2 mld zł. W tym roku ma być jeszcze lepiej - bo wpływy do budżetu mają sięgnąć 4,1 mld zł. Cały czas jednak nie są to ostateczne wyniki, bo podliczenie wpływów trwa i może się okazać, że podatkowe wpływy do państwowej kasy są dużo większe. Gdyby na budżet państwa przełożył się wynik, jaki nadesłała Izba Skarbowa z Olsztyna, to mógłby to być wzrost nawet czterokrotny. Tam wpływy z tego podatku wzrosły w ciągu roku z 9 do 37 mln zł.

Janecki zaznacza jednak, że takiej sytuacji długo nie będzie. – Ci, którzy się sparzyli, szybko nie wrócą – mówi ekonomista. – Nie będzie już też takiego żniwa dla budżetu. Nadal bowiem mamy do czynienia z odpływem funduszy inwestycyjnych, sytuacja mogłaby się zmienić, gdyby zagościł u nas kapitał zachodni, ale on raczej szybko nie powróci.

Giełdowi gracze z powodzeniem wykorzystali trwającą przez większość 2007 roku hossę. Jak wynika z informacji zebranych przez "Rzeczpospolitą" w izbach skarbowych w całym kraju, gwałtownie wzrosła liczba podatników, którzy złożyli fiskusowi zeznanie PIT-38, czyli rozliczenie zarobków giełdowych.

– Nic dziwnego, skoro prawie przez cały rok wszystkie fundusze we wzmożonych kampaniach reklamowych biły po oczach czasami nawet kilkusetprocentowym wzrostem – wyjaśnia Jarosław Janecki, główny ekonomista Societe Generale. – W Polsce nastąpił zryw, w trakcie którego nawet ci, którzy dotąd z giełdą nie mieli wiele wspólnego, lokowali tam swoje oszczędności. Jednak oni też, gdy nadeszły spadki, czym prędzej się z parkietu wynosili.

Pozostało 84% artykułu
Czym jeździć
Technologia, której nie zobaczysz. Ale możesz ją poczuć
Tu i Teraz
Skoda Kodiaq - nowy wymiar przestrzeni
Ekonomia
Grupa Econ i EkoParter Recykling - niekwestionowani liderzy branży zrównoważonego zarządzania odpadami w Lubinie
Ekonomia
Dbamy o bezpieczeństwo przez cały czas życia produktu
Ekonomia
Zlatan Ibrahimović w XTB
Ekonomia
Nowe funkcje w aplikacji mobilnej mZUS