– Zamierzamy zwiększyć swoją obecność w Polsce – mówi „Rz” Ulrich Guntram, prezes Axa Art, spółki z grupy francuskiego ubezpieczyciela Axa. Wyjaśnia, że jego firma jest na etapie poszukiwania brokerów, za pośrednictwem których oferuje swoje polisy. Dotychczas ubezpieczała w Polsce tylko pojedyncze wystawy.
Do Axa Art należy ok. 30 proc. rynku ubezpieczeń cennych przedmiotów na świecie. Firma obejmuje ochroną kolekcje prywatne oraz będące własnością korporacji, a także galerie i wystawy, rzadziej muzea. – Jesteśmy gotowi ubezpieczyć każdą wartościową kolekcję, pod warunkiem jednak, by jej elementy były wystarczająco trwałe – zaznacza i wyjaśnia, że z pewnością nie ubezpieczy kolekcji czekoladek.
W 2007 roku Axa Art zebrała około 140 mln euro składki, ubezpieczając kolekcje warte łącznie 100 – 120 mld euro. Jej najwięksi konkurenci to amerykańskie firmy Chubb i AIG oraz brytyjski Lloyd’s. – I państwowe muzea, których większość nie jest ubezpieczona – dodaje szef francuskiego towarzystwa, tłumacząc, że zazwyczaj są one objęte państwowymi gwarancjami.
– Nie mamy całorocznej polisy, ale ubezpieczamy większość wystaw m.in. od ryzyka kradzieży – przyznaje Hanna Wróblewska, zastępca dyrektora Zachęty. Wyjaśnia, że ubezpieczenie sztuki wymaga specjalistycznego zaplecza oraz wiedzy (choćby zabezpieczenia transportowanych dzieł), a nie wszystkie towarzystwa w Polsce je mają. Zachęta zazwyczaj ubezpiecza więc wystawy w zagranicznych firmach. – Po wypełnieniu wymogów ustawy o zamówieniach publicznych – zaznacza Hanna Wróblewska.
O ubezpieczaniu sztuki myśli również PZU. Informację tę potwierdza rzecznik Michał Witkowski, wyjaśnia jednak, że jest za wcześnie na ujawnianie szczegółów. Ostatnio swoje biuro w Polsce otworzył niemiecki broker Kuhn & Bülow specjalizujący się w pośrednictwie przy ubezpieczeniach sztuki. Od początku roku pojawiło się też w Polsce kilku doradców od inwestowania w sztukę, jak Wealth Solutions, Stilnovisti czy New World Alternative Investment. – Bessa na giełdzie powoduje, że coraz więcej osób interesuje się inwestowaniem w sztukę – mówi „Rz” Juliusz Windorbski, prezes Desy Unicum. – Naturalną konsekwencją jest więc pojawienie się towarzystw specjalizujących się w ubezpieczaniu kolekcji.