Wojsko w 2008 r. miało zrealizować zamówienia warte ponad 3,5 mld zł. Co najmniej kilkuset milionów nie udało się jeszcze rozliczyć. A resort finansów nie zgodził się na przesunięcie tych płatności poza budżetowy rok 2008.
– Już wiemy na przykład, że na czas nie powstanie 17 rosomaków. Firmy proszą o szansę na dokończenie kontraktu w najbliższych miesiącach, ale w tym roku minister finansów zapowiada, że nie pozostawi MON środków niewygasających na późniejszą zapłatę prawie 200 mln zł należności dla producenta z Siemianowic – mówi gen. Sławomir Szczepaniak, dyrektor Departamentu Zaopatrywania Sił Zbrojnych MON.
O życzliwe potraktowanie sprawy rosomaków do szefa resortu finansów napisał minister obrony: transportery potrzebna są dla wojska w Afganistanie. W tym wypadku być może MF się ugnie, ale w kolejce jest co najmniej kilka innych poważnych kontraktów, których nie da się rozliczyć w obecnym roku budżetowym. To kolejne kilkaset milionów złotych należności.
– Jesteśmy niewolnikami systemu, który nakazuje kontraktować i rozliczać dostawy w roku budżetowym. Tymczasem najpoważniejsze zamówienia rzadko udaje się zbrojeniówce wykonać dokładnie w 12 miesięcy. Norma to przynajmniej półtora roku i wkalkulowane w biznes kary umowne – przyznaje gen. Szczepaniak.
Pułapkę zastawiła też ustawa o zamówieniach publicznych. W sektorze obronnym firmy nie dostaną części od poddostawców, także zagranicznych, jeśli na ich konto nie wpłacą zaliczki. Ale MON, zgodnie z ustawą, wolno zapłacić wykonawcy tylko za gotowy sprzęt odebrany przez armię. 78 speców od kontraktowania dostaw w MON zastanawia się teraz, jak rozwiązać finansowanie wartego 700 mln zł systemu walki dla nowego okrętu „Gawron”. To największa rozpoczynana w tym roku inwestycja MON. Główny wykonawca, holenderski Thales Nederland, spodziewa się oczywiście odpowiedniej przedpłaty.