Światowy kryzys gospodarczy przełożył się także na rynek sztuki. Z pewnością sporo dzieł zostanie przewartościowanych. Ma to również dobre strony, bo ceny wielu prac były już wyśrubowane.
Niepewność ekonomiczna prawdopodobnie wpłynie również na notowania najmłodszej generacji artystów, choć może w mniejszym stopniu niż na ceny klasyków, bo na razie prace tych pierwszych są stosunkowo niedrogie. Być może ci, którzy traktują sztukę tylko jako inwestycję, zaczną szukać pewniejszych ich zdaniem lokat. Wytrawni kolekcjonerzy, którzy w obrazach widzą również niewymierną przyjemność z obcowania ze sztuką na co dzień – nadal będą je kupować.
Sztuka nowoczesna adresowana jest do odbiorcy wyrobionego, wiedzącego czego szuka i najczęściej pokoleniowo bliskiego młodym twórcom. Jest to często sztuka krytyczna, multimedialna, komentująca rzeczywistość, mierząca się także z poważnymi sprawami, np. rolą artysty w dzisiejszych czasach. Niekiedy posługuje się językiem reklamy. Pojawiła się też grupa twórców bardziej skoncentrowanych na sobie, swoich emocjach niż na tym, co dookoła. Ich sztuka – czasem szorstka – nie zawsze jest estetyczna. Wyróżnia się dosadnymi tytułami, opisami.
[srodtytul]Sukcesy Sasnala działają na wyobraźnię[/srodtytul]
Do galerii oferujących twórców urodzonych w latach 70. i 80. (m.in. Raster, Leto, Nova, Czarna) przychodzą młodzi prawnicy, menedżerowie, prywatni przedsiębiorcy. Choć dobrze zarabiają, ich portfele wcale nie są pękate. Odwiedzają galerie, żeby poznać artystów, podyskutować. Chcą wiedzieć jak najwięcej. I być może, analizując kariery naszych słynnych 30-letnich artystów, liczą, że na twórczości młodych nie stracą. Sztuką nowoczesną interesują się także starsi kolekcjonerzy, którzy już wcześniej skoncentrowali się np. na członkach Grupy czy Fangorze.