Obecny kryzys, jak każdy, charakteryzuje się spadkiem popytu. Ale w jednej dziedzinie mamy także bardzo wyraźne załamanie podaży – produkcja prognoz ekonomicznych spadła prawie do zera. Nie wydaje mi się, aby mogły ją ożywić jakiekolwiek instrumenty monetarne czy fiskalne. Nawet wprowadzenie interwencyjnego skupu prognoz mogłoby się okazać nieskuteczne, bo wszyscy analitycy, także ci najodważniejsi, boją się utraty wiarygodności.
A życie bez wiary, że wiemy, co nas czeka w przyszłości, jest okrutne. Ludzie wolą znać najboleśniejszą prawdę, niż żyć w nieustannej niepewności powodującej stres i zniechęcenie do jakichkolwiek działań. Bez minimalnej wiedzy o przyszłości trudno także skonstruować sensowną politykę gospodarczą, czy ocenić proponowane rozwiązania, na przykład rządową koncepcję przetrwania najgorszego (cięcia budżetowe – tak, rozdawnictwo pieniędzy – nie). Ocena ta zależy przecież od tego, czy czekający nas spadek realnych wskaźników makroekonomicznych dotyczących eksportu, produkcji, inwestycji, zatrudnienia, popytu konsumpcyjnego będzie kilkuprocentowy czy zdecydowanie większy.
Dlatego dochodzę do wniosku, że obecnie najważniejszym zadaniem wielkich tego świata jest zdjęcie z nas tej niepewności. Szkoda, że jest już po Forum Ekonomicznym w Davos, którego efekty były takie jak zawsze, bo zjedzono dwie tony kawioru i wypito ćwierć hektolitra szampana.
Ba, ale jak przygotować teraz w miarę wiarygodną prognozę? Dokładnie nie wiem. Wydaje mi się, że warto zaczerpnąć z doświadczenia meteorologów i klimatologów. Mają oni satelity, mapy pokazujące wiatry, temperaturę i ciśnienie; modele matematyczne uwzględniające nawet „efekt motyla” i pozwalające prognozować na podstawie wielu zmiennych.
Wszyscy ci specjaliści pod koniec stycznia dostają jednak stuporu i w niepewności czekają, co 2 lutego zrobi Phil. Jest to najsłynniejszy na świecie [b]świszcz[/b] (nie świerszcz; świszcz to taki duży Marmot) pochodzący z Punxsutawney. Jeżeli – jak to robił 96 razy od 1887 roku – zobaczy swój cień, zima będzie długa. Jeżeli natomiast, co znacznie rzadsze, cienia nie będzie, wiosna jest tuż-tuż.