Bardzo często w ogóle nie wiemy, czy nasza karta oferuje jakieś ubezpieczenie. A warto to sprawdzić z dwóch powodów: żeby w razie czego wystąpić o przysługujące odszkodowanie oraz żeby mieć świadomość, jakie dodatkowe koszty ponosimy.
Przyjrzyjmy się na przykład karcie Nordea Aspiracje. Towarzyszący jej pakiet ubezpieczeniowy jest bogaty. Zawiera polisę na wypadek śmierci czy nieszczęśliwego zdarzenia, od utraty pracy, kradzieży albo zagubienia karty. Opłata za to ubezpieczenie wynosi 0,65 proc. salda zadłużenia. Wydaje się niewiele. Ale jeśli co miesiąc wydamy kartą 2 tys. zł, to za pakiet ubezpieczeniowy zapłacimy 13 zł, czyli ponad 150 zł w skali roku. Jest to już wysoki koszt. W dodatku im aktywniej używamy karty, tym będzie większy. Gdy weźmiemy to pod uwagę, inaczej musimy ocenić atrakcyjność kredytu zaciąganego kartą (12,5 proc. w skali roku), choć faktycznie jego oprocentowanie należy do najniższych na rynku.
Podobne ubezpieczenie znajdziemy w PKO BP. Jest nieco uboższe, bo obejmuje tylko spłatę kredytu na wypadek śmierci lub trwałej niezdolności do pracy. Kosztuje jednak dużo mniej – 0,06 proc. salda zadłużenia.
Pakiet ubezpieczeń, którego cena zależy od transakcji bezgotówkowych zrealizowanych kartą, ma też Deutsche Bank. Za ubezpieczenie Gwarancja Spłaty pobiera 0,3 proc. wartości zadłużenia. Na szczęście z polisy tej można zrezygnować.
Ubezpieczenia na wypadek utraty pracy czy śmierci oczywiście mogą się przydać, ale wiążą się ze stosunkowo wysokimi kosztami w zestawieniu z zakresem ochrony, jaki oferują. Trzeba też pamiętać, że na przykład odszkodowanie z powodu utraty pracy dostaniemy tylko po spełnieniu określonych przez bank warunków. Przede wszystkim to pracodawca musi nas zwolnić i nie może tego zrobić dyscyplinarnie.