Ekonomiści są zgodni: na rynku jest coraz mniej czynników, które dotąd osłabiały naszą walutę. Wczoraj do umocnienia się złotego wobec światowych walut przyczyniła się decyzja rządu o przystąpieniu do programu kredytowego Międzynarodowego Funduszu Walutowego oraz nadwyżka na rachunku obrotów bieżących.
– Do tej pory zakładaliśmy, że w drugiej połowie roku kurs euro ustabilizuje się wokół 4,40 zł. Ale po wczorajszej informacji o kredycie z MFW jest znacznie więcej szans na mocniejszą polską walutę – mówi Piotr Kalisz, główny ekonomista banku Citi Handlowy.
Janusz Jankowiak, główny ekonomista Polskiej Rady Biznesu, zwraca uwagę na sygnały, jakie docierają do Polski z zagranicy. – Pożyczka z MFW na poprawę płynności finansowej czy możliwość brania pod zastaw przez Europejski Bank Central- ny obligacji denominowanych w walutach narodowych stawia złotego na dobrej pozycji w oczach inwestorów – podkreśla Jankowiak.
Choć euro kosztuje już poniżej 4,3 zł, to zdaniem analityków mało prawdopodobne jest umocnienie się złotego do poziomu 4,00 – 4,10 za euro. – Rząd nie jest zainteresowany tak silnym umocnieniem, bo to spowodowałoby, że wzrost PKB byłby niższy – wyjaśnia Janusz Jankowiak, główny ekonomista Polskiej Rady Biznesu.
Pozytywnie na kondycję polskiej waluty będzie działał fakt wygasających opcji walutowych. – Firmy zawierały umowy na opcje maksymalnie na dziewięć miesięcy do roku – wyjaśnia Piotr Kalisz. – Ostatnie były podpisywane w sierpniu, bo potem nasza waluta zaczęła tracić. Zaczyna się więc okres wygasania umów, część już zamieniono na kredyty. Przestaje więc działać jeden z ważnych czynników osłabiających złotego.