Od poniedziałku w Rydze przebywa misja MFW, która sprawdza, czy rząd premiera Valdisa Dombrovskisa realizuje oszczędności budżetowe. Od wyniku misji zależy, czy fundusz wznowi wypłatę drugiej raty przyznanego jesienią 7,5 mld dol. kredytu. Do tej pory Łotwa dostała tylko 590 mln dol. Następne raty zostały wstrzymane. Warunkiem funduszu było zmniejszenie deficytu.
– MFW zachowuje się jak zły policjant, który stawia przed Łotwą coraz wyższe wymagania. Teraz chce dostać dowody na to, że rząd rozpoczął realizację uchwalonych cięć wydatków, a także planowanie przyszłorocznego budżetu – cytuje prezydenta Valdisa Zatlersa agencja Delfi. Premier Dombrovskis ujawnił, że misja MFW gotowa jest przedstawić nowe warunki i jeżeli będą one zgodne z warunkami Komisji Europejskiej, która przyznała Łotwie pomoc 1,2 mld euro.
– Na razie warunki MFW i KE są różne. Fundusz stawia nam surowe wymagania, które stoją w opozycji do tego, czego oczekują od nas społeczeństwo i przedsiębiorcy. MFW chce m.in., byśmy jak najszybciej obniżyli deficyt budżetowy i podnieśli stawki VAT. Nie będziemy natomiast rozmawiać o stabilizacji łata (chodzi o dyskutowaną od miesięcy dewaluację – przyp. red.) – wyjaśnił łotewski premier.
W połowie czerwca łotewski rząd i parlament uchwaliły cięcie wydatków budżetu o 500 mln łatów (miliard dolarów) kosztem emerytów, pracowników budżetówki i sfery socjalnej. O 20 proc. obniżone zostały płace w sektorze budżetowym. O 10 proc. emerytury, ale pracujący emeryci stracą aż 70 proc. emerytury. O połowę obniżono zasiłki na dzieci, pobierane przez pracujących rodziców. Zmniejszono też kwotę wolną od opodatkowania. Z 59 łotewskich szpitali do końca roku mają pozostać 24. Pracę ma stracić 6 tys. urzędników. Wszystko to wywołało masowe protesty.
Rozmowy z misją MFW mają się zakończyć w piątek. Eksperci są coraz bardziej sceptyczni i zaczynają wątpić, czy Łotwa otrzyma wsparcie z MFW.