Wybuch pandemii wywołał falę działań solidarnościowych w społeczeństwie i w biznesie. Dziesiątki firm wspierają walkę z kryzysem przez darowizny finansowe i rzeczowe, podejmują produkcję płynów do dezynfekcji i maseczek. Czy to poryw serca, PR czy przykład dojrzałej społecznej odpowiedzialności biznesu?
Część działań prospołecznych, CSR-owych na pewno była i jest instrumentalizowana, bo firmy chcą się pokazywać jako zaangażowane społecznie, spełniając oczekiwania właścicieli czy też otoczenia. Nie brakuje więc transakcyjnego podejścia pod hasłem „co ja z tego będą miał". Jednak sądzę – wnioskując z tego, co można przeczytać i z relacji bezpośrednich – że w obecnej sytuacji, zwłaszcza w pierwszych tygodniach po wybuchu pandemii, te działania wynikały często z autentycznego poczucia odpowiedzialności i solidarności. Były bezinteresowne; bez myślenia o tym, czy i jak udzielana teraz pomoc nam się zwróci. Mam jednak nadzieję, że w pewnym sensie ta pomoc się zwróci – gdyż z firmami, które robią dobre rzeczy, będziemy chcieli być związani jako ich klienci i partnerzy biznesowi.
Taki narodowy, solidarnościowy zryw nie może chyba długo trwać – co będzie potem, gdy na dobre przyjdzie kryzys?
To prawda, że do każdego nawet bardzo intensywnego w swych emocjonalnych konsekwencjach zjawiska po jakimś czasie się przyzwyczajamy. Entuzjazm czy poruszenie po jakimś czasie słabnie, chociaż bardzo wierzę, że być może tym razem przekroczymy masę krytyczną dobrych zmieniających doświadczeń. Z jednej strony czeka nas etap bezradności bardzo wielu firm, bezrobocia wielu ludzi, niepewności decydentów społecznych, politycznych i biznesowych, ale z drugiej strony zobaczymy, że można pracować inaczej i patrzeć inaczej na gospodarkę. Wiele firm przekona się, że daje się w dużej mierze pracować zdalnie, a część być może zobaczy, że można też pracować dla większego dobra niż tylko moja firma, co wtórnie jest korzystne także dla niej. O takiej zmianie dyskutuje się od dawna w akademickich ośrodkach, ale potrzebny jest czynnik, który by ją wywołał. I teraz mamy ku temu wyjątkowe okoliczności.
Nie brakuje jednak opinii, że ich nie wykorzystamy, podobnie jak po kryzysie finansowym, który też niewiele zmienił na lepsze...