Świat idzie naprzód, a my wciąż tkwimy mentalnie w XIX wieku

Rozmowa: Prof. Janusz Filipiak, założyciel i prezes Comarchu

Publikacja: 24.11.2009 02:23

Świat idzie naprzód, a my wciąż tkwimy mentalnie w XIX wieku

Foto: Fotorzepa, Bartosz Siedlik

[b]Rz: Czy w Polakach drzemie duch innowacyjności? Czy mogą u nas powstać technologie, które zrewolucjonizują świat?[/b]

Janusz Filipiak: Geny mamy dobre, więc wydaje się, że nie ma żadnych przeciwwskazań, abyśmy mogli stworzyć nową technologię na skalę globalną. Wszystko jednak, jak to zwykle bywa w naszym kraju, rozbija się o szczegóły.

[b]Co ma pan na myśli?[/b]

W Polsce wszystko stoi na głowie. Świat idzie naprzód, a my ze swoją mentalnością, jeśli chodzi o wynalazczość, wciąż tkwimy w XIX wieku. We współczesnym świecie liczy się praca zespołowa. Pracując w pojedynkę, niczego się nie osiągnie. Dlatego, gdy ktoś myśli, że pojedynczy naukowiec czy informatyk, jak kiedyś Edison, wymyśli żarówkę, jest w błędzie. Dlatego tak krytycznie oceniam to, co robi PARP wspólnie z Ministerstwem Rozwoju Regionalnego. To instytucje urzędnicze, które działają całkowicie nieefektywnie. Nie rozumieją współczesnego świata. Znają teorię, ale nie mają pojęcia o praktyce. Przygotowały ciekawy skądinąd konkurs wspierania rozwoju usług internetowych. Jednak wykluczyli z niego duże firmy. Chcą wesprzeć za to kilkaset małych podmiotów. Według mnie jest to zwykłe topienie i marnotrawienie pieniędzy. Co można dzisiaj zrobić za milion czy parę milionów złotych? Odpowiedź jest prosta – niewiele lub zupełnie nic. Żeby stworzyć coś przełomowego, trzeba zespołu ludzi, biura, zaplecza technologicznego i infrastruktury. To kosztuje dużo więcej niż parę milionów.

[b]Dlaczego uważa pan, że małe zespoły nie są w stanie nic zrobić?[/b]

Na całym świecie setki tysięcy ludzi w nowoczesnych laboratoriach spędzają długie godziny nad wymyślaniem nowych produktów. Z nimi nie można konkurować, dysponując małym budżetem. Dlatego innowacyjność produktowa jest taka trudna. Na innowacyjność trzeba patrzeć zresztą zupełnie inaczej. To długotrwały i wyjątkowo żmudny proces. Przebiega małymi kroczkami. To mozolne ulepszanie i poprawianie istniejących produktów i przebijanie się z nimi na rynek i do świadomości konsumentów. Tego nie da się zrobić bez innowacyjności procesowej – ciągłego ulepszania, optymalizacji i lepszej organizacji procesów biznesowych w firmie.

[b]Z pana wypowiedzi przebija pesymizm. Czy naprawdę jest tak źle?[/b]

Nie powiedziałem, że wszystko w Polsce jest złe, a Polacy niewiele potrafią. Wprost przeciwnie. Zgłaszają się do nas młodzi ludzie z bardzo ciekawymi pomysłami. Przyglądamy się im. Analizujemy. Problem polega na tym, że nawet jeśli ktoś wymyśli coś fajnego, to bardzo trudno jest to sprzedać rynkowo. Nie potrafimy – nie mam tu na myśli Comarchu – sprzedać naszych pomysłów. Co z tego, że Gadu-Gadu wcale nie jest gorsze od Skype’a. Nie potrafiło jednak zaistnieć w szerokim świecie, bo na to potrzeba olbrzymich nakładów na promocję i marketing. I tu znowu wracamy do pieniędzy. Bez nich nie da się zrobić niczego wielkiego. Dlatego, zamiast przepalać środki w setkach niewielkich przedsięwzięć, lepiej zdefiniować obszary rynku czy technologie i na nich skoncentrować całą uwagę, wysiłek i pieniądze. Wtedy mamy szanse stworzenia czegoś przełomowego.

[b]Skoro instytucje publiczne marnotrawią środki na badania i rozwój, może sektor komercyjny powinien wziąć na siebie ciężar finansowania innowacyjnych przedsięwzięć?[/b]

Nie wszystko, co robi administracja publiczna, jest chybione. Podoba mi się pomysł tworzenia narodowych centrów badawczo-rozwojowych. Trzeba je jednak wzmocnić. Samo oddanie do użytku nowoczesnego biurowca i udostępnienie go naukowcom to zbyt mało. Podobnie ma się rzecz z inkubatorami technologicznymi. Dobra koncepcja, ale w praktyce to tylko marnowanie potencjału i pieniędzy. Wracając do pana pytania. Sektor komercyjny, nie mogąc liczyć na pomoc państwa, od dawna sam ponosi główny ciężar wydatków na tworzenie nowych technologii. W Comarchu od lat łożymy na ten cel grube dziesiątki milionów złotych. Mamy na koncie wiele produktów, które z powodzeniem konkurują z zagranicznymi, a często są od nich dużo lepsze. Nie mamy żadnych kompleksów w starciu z gigantami. Cały czas szukamy młodych zdolnych ludzi z otwartymi głowami. Przyznajemy co roku staże setkom studentów informatyki. Zatrudniamy potem wielu z nich. A jakie dostajemy wsparcie od państwa? W zeszłym roku dotacja z PARP stanowiła zaledwie 1 proc. naszych wydatków na badania i rozwój. To pokazuje skalę problemu.

[b]Rz: Czy w Polakach drzemie duch innowacyjności? Czy mogą u nas powstać technologie, które zrewolucjonizują świat?[/b]

Janusz Filipiak: Geny mamy dobre, więc wydaje się, że nie ma żadnych przeciwwskazań, abyśmy mogli stworzyć nową technologię na skalę globalną. Wszystko jednak, jak to zwykle bywa w naszym kraju, rozbija się o szczegóły.

Pozostało 92% artykułu
Ekonomia
Gaz może efektywnie wspierać zmianę miksu energetycznego
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Ekonomia
Fundusze Europejskie kluczowe dla innowacyjnych firm
Ekonomia
Energetyka przyszłości wymaga długoterminowych planów
Ekonomia
Technologia zmieni oblicze banków, ale będą one potrzebne klientom
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Ekonomia
Czy Polska ma szansę postawić na nogi obronę Europy