Wygląda na to, że najlepszym funduszem inwestycyjnym na 2010 rok będzie fundusz aktywnej alokacji, czyli taki, w którym udział akcji może się wahać, kosztem obligacji i innych instrumentów, najczęściej od 0 do 100 proc. Zdaniem ekspertów łaskawym okiem można patrzeć też na fundusze mieszane. Jednak te, które są aktywnie zarządzane, czyli – znowu – udział akcji w ich portfelach zmienia się w ramach dozwolonych widełek w zależności od koniunktury.
Wszystko dlatego, że ten rok zdaniem większości ekspertów będzie obfitował w liczne okazje, głównie na giełdach. – Będziemy mieć do czynienia z wysoką zmiennością i znacznie większą liczbą zwrotów sytuacji niż w 2009 r. – mówi Robert Nejman, zarządzający funduszem MCI Gandalf Aktywnej Alokacji. Równocześnie inne klasy aktywów nie wyglądają obiecująco. – Nie tylko akcje, ale i surowce w znacznej mierze wyczerpały już potencjał wzrostowy wynikający z odreagowania wcześniejszych drastycznych spadków lub też wyczerpią go w najbliższym czasie. Obligacje na większości rynków będą musiały radzić sobie z olbrzymią podażą nowych walorów, co także nie sprzyja osiąganiu wysokich stóp zwrotu – tłumaczy Nejman. – Okazje na rynkach papierów dłużnych i surowców już dawno zniknęły – dodaje Piotr Zagała, zarządzający funduszami Idea TFI.
Rentowność lokat i krótkoterminowych papierów dłużnych jest na bardzo niskim poziomie, co nie sprzyja perspektywom funduszy rynku pieniężnego. – Choć mogą się tu pojawić spore możliwości osiągania zysków przy umiejętnej alokacji między różnymi walutami – zaznacza Robert Nejman.
Wyjątkowo trudno jednak wskazać, która klasa aktywów przyniesie w nadchodzącym roku największe zyski. A dla przeciętnego klienta TFI przerzucanie pieniędzy między różnymi klasami aktywów to trudna sztuka. – W 2010 r. trzeba postawić na danego zarządzającego, a nie dany rodzaj funduszu – mówi Konrad Łapiński, zarządzający Total FIZ. – Oczekuję w tym roku jednej, dwóch silnych korekt. Aktywni zarządzający będą mogli wykorzystać okazje do zakupów i osiągnąć stopy zwrotu znacznie lepsze niż benchmark. Do takiej gry najlepiej przygotowane są fundusze mieszane, czyli zrównoważone i stabilnego wzrostu – wskazuje Piotr Zagała. – Najlepiej stworzyć koszyk kilku najlepszych w tej klasie funduszy i spokojnie czekać do końca roku – radzi.
Jeżeli zdecydujemy się na fundusz akcji, trzeba być czujnym. – Warto inwestować w akcje w I połowie roku i potem stopniowo redukować ryzyko portfela, czyli przechodzić do funduszy bezpiecznych np. rynku pieniężnego, wraz ze zbliżającymi się podwyżkami stóp procentowych na świecie. Unikałbym lub minimalizował inwestycje w rynki BRIC (Brazylia, Rosja, Indie, czy Chiny), gdzie popłynęły pieniądze drukowane przez banki centralne – mówi Jarosław Lis, zarządzający funduszami Union Investment TFI. Zaznacza jednak, że nawet w I półroczu nie daje szans na duży zarobek na akcjach.