Nawet jeśli Sejm przyjmie szybko odpowiednie zmiany w prawie umożliwiające ochronę najbiedniejszych odbiorców, to i tak w tym roku cenniki dla osób indywidualnych wyznaczać będzie nadal prezes Urzędu Regulacji Energetyki.

I nie chodzi o to, że od ponad dwóch miesięcy nie ma nowego szefa URE, w którego gestii jest decyzja o uwolnieniu cen. Zaś p.o. prezesa Urzędu Marek Woszczyk jest przeciwny uwolnieniu. – Faktyczny powód wycofania się z planu uwolnienia cen jest polityczny – uważa osoba związana z rządem. – Na kilka miesięcy przed wyborami parlamentarnymi nikt nie pozwoli na podjęcie takiej decyzji, o której wiadomo, że skutkować będzie podwyżkami cen. Zwłaszcza że społeczeństwo już narzeka na drogie paliwo – dodaje.

Z kolei branża energetyczna narzeka od dawna, że sprzedaje energię konsumentom po cenach niższych od jej oczekiwań, bo regulator ogranicza zwykle apetyty na podwyżki. A eksperci zapowiadają, że w efekcie uwolnienia rachunki dla tych klientów wzrosłyby co najmniej o kilka procent.

Gospodarstwa domowe to ostatnia – ale najliczniejsza grupa odbiorców, dla której ceny elektryczności są regulowane. Dla całego biznesu – zarówno największych przedsiębiorstw, jak drobnych firm, sprzedawcy ustalają według własnych kalkulacji stawki opłat za energię. Od stycznia opłaty za prąd dla gospodarstwach domowych wzrosły już o 4 – 7 proc. (zależnie od regionu).