Zgodnie z przedstawionym dzisiaj projektem, obszary przylegające do strefy zdemilitaryzowanej, oddzielającej Koreę Płd. od Korei Płn., zostaną do 2030 roku przekształcone w atrakcję turystyczną. Magnesem na zwiedzających ma być unikatowa flora i fauna, która zamieszkuje wspomniane tereny. Jej powstanie wiąże się bezpośrednio z istnieniem strefy. Ze względu na nią wszelkie procesy urbanizacyjne w tym rejonie zostały prawnie zakazane a dostęp do większości z tych obszarów jest niemożliwy. Tym sposobem powstał region, gdzie człowiek nie ma dostępu a przyroda sama sobie jest panem. Teraz Koreańczycy chcą to wykorzystać zarabiając pieniądze na miłośnikach prawdziwie „dzikich" miejsc naszego globu.

Stworzenie odpowiedniej infrastruktury nie będzie jednak tanie. Według wyliczeń cały projekt kosztować będzie 17,9 mld dol. W wyniku inwestycji powstać maja m.in. ścieżki dla rowerów oraz szlaki trekingowe, które oprócz standardowej roli jaką będzie zapewnianie rozrywki mają także promować modę na turystykę ekologiczną. Dodatkowo w regionie powstanie uniwersyteckie centrum badawcze, sieć hosteli oraz centrum odnawialnych źródeł energii.

Koreański plan zakłada dodatkowo, że w celu zachowania różnorodności biologicznej miejsca, które jest domem dla wielu rzadkich gatunków zwierząt i roślin obszary strefy zdemilitaryzowanej miałyby zostać uznane przez ONZ za rezerwat biosfery. Byłby to piąty region Korei Płd., który trafiłby na listę UNESCO.

Długa na 238 km a szeroka na 4 km strefa zdemilitaryzowana, która powstała w 1953 r., oddziela pasem ziemi niczyjej Koreę Płn. od Korei Płd. Od końca wojny służy jako bufor bezpieczeństwa pomiędzy dwoma krajami.