Rząd w Atenach złożył solenne przyrzeczenie, że drastycznie zmniejszy administrację państwową i ograniczy cały sektor publiczny, poprawi ściągalność podatków i podwyższy wszystkie obciążenia, gdzie to tylko ma sens. Pytanie, czy to przekona Międzynarodowy Fundusz Walutowy, Europejski Bank Centralny i Komisję Europejską do wypłacenia 8 mld euro kolejnej transzy pomocowej.
Bez tych pieniędzy Grecy nie będą w stanie ani wypłacić pensji pracownikom sektora państwowego, ani też obsłużyć długu. Ostateczna data wpływu tych pieniędzy to 15 października. Wczoraj wieczorem po raz kolejny Ateny prowadziły telekonferencję z przedstawicielami tzw. trójki.
Po jej zakończeniu minister finansów Grecji Evangelos Venizelos oświadczył, że wypłata kolejnej transzy pomocy jest coraz bardziej prawdopodobna. W przyszłym tygodniu odbędzie się kolejna runda rozmów.
Wczoraj Reuters, powołując się na źródło zbliżone do rządu greckiego, podał, że Grecja zgodnie z planem spłaciła odsetki od obligacji: 364 mln euro i 405 mln euro.
Rząd Grecji kategorycznie zaprzeczył z kolei, jakoby miał się przygotowywać do rozpisania referendum w sprawie pozostania kraju w strefie euro. Rzecznik rządu Angelos Tolkas przyznał, że ustawa o referendum rzeczywiście jest przygotowywana, ale w żadnym wypadku nie chodzi o głosowanie w tej sprawie. Takie informacje podał dziennik „Kathimerini", powołując się na źródła „bliskie premiera". – Nikt nie dyskutował na ten temat. Zdecydowanie zaprzeczam – zapewniał wczoraj Tolkas.