Nie jest tajemnicą, że Polsce przyznano wsparcie na walkę z wykluczeniem cyfrowym, które sięga 1 mld euro. Kaska ma zostać wykorzystana do końca 2015 roku i wtedy nadejdzie chwila rozliczenia z Unią Europejską. Sierpniowy raport NIK alarmuje, że już dziś powinniśmy się tego dnia bać.
„Brakuje bowiem koordynacji pomiędzy poszczególnymi projektami i ministerstwami za nie odpowiedzialnymi, na przeszkodzie stoją też skomplikowane procedury przetargowe, a także obawa samych samorządów przed korzystaniem z unijnych funduszy" – bije na alarm NIK.
Nie mówię, że to źle, że Izba zajęła się tym tematem. Z wykluczeniem cyfrowym walczyć należy, sieci szerokopasmowe kłaść też, choćby dla dobra kolejnych pokoleń, które bez Internetu żyć już nie będą umiały. Nie twierdzę też, że kraj ma plan, gdzie i jak budować sieci, że praca idzie dynamicznie i że wszystko odbywa się jak należy. Tego nie twierdzę.
Ale. Raport NIK opisuje sytuację z ubiegłego roku, roku 2011 roku. A dwa lata temu słyszeliśmy, że to bieżący - 2012 r. - będzie pierwszym rokiem większych inwestycji wspieranych przez programy unijne. - W latach 2012-2014 skomasują się inwestycje w sieci szerokopasmowego Internetu, w tym dostępowe, realizowane przez województwa – przewidywała w 2010 roku Anna Streżyńska, ówczesna prezes Urzędu Komunikacji Elektronicznej.
Jest więc duże opóźnienie, czy jest wolno, ale mniej więcej zgodnie z założeniami? Magdalena Gaj, obecna prezes UKE zdaje się uważać, że jednak to drugie i widzi szanse, że pieniędzy nie stracimy.