Siła małych i średnich

Akwizycje w strefie euro długoterminowo na pewno będą korzystne, jednak trudno liczyć tam na szybki wzrost popytu

Publikacja: 24.10.2012 02:11

Red

Koniec mitu Zielonej Wyspy" – wieszczy opozycja. „Nie wykluczamy technicznej recesji, czyli dwóch kwartałów z rzędu ujemnego wzrostu gospodarczego" – przewiduje część niezależnych ekonomistów.

Nie odnosząc się wprost do tych pesymistycznych ocen, każdy obiektywnie przyzna, że spowolnienie nadeszło, i to dużo głębsze niż jeszcze kilka miesięcy temu powszechnie oczekiwano. Z drugiej strony wyspa pozostaje zielona pomimo zbliżającej się zimy.

Potwierdza to najnowsza Lista 2000 najbardziej efektywnych polskich firm sporządzana jak co roku przez dziennik „Rzeczpospolita". Choć dane dotyczą wyników spółek w minionym roku, to jestem przekonany, że obraz sektora przedsiębiorstw, jaki ranking ukaże za rok 2012, będzie równie pozytywny, pomimo trudniejszego otoczenia makroekonomicznego.

W zestawieniu, co naturalne, dominują firmy średnie i duże, korzystając ze stosowanej w naszym banku klasyfikacji. I to one odpowiadają za gros wydatków inwestycyjnych ciągnących do przodu gospodarkę.

Tych inwestycji w ubiegłym roku na szczęście nie brakowało (wzrost wg Głównego Urzędu Statystycznego o ponad 8 proc.). Co ważne, byliśmy świadkami także kilku spektakularnych transakcji pokazujących, że nasz biznes nie koncentruje się jedynie na rodzimym podwórku, ale odważnie prowadzi zagraniczne akwizycje.

Eksport i inwestycje, te dwa najbardziej pożądane komponenty wzrostu PKB, cechowały polską gospodarkę w 2011 r.

To idealny moment na takie działania. Osłabione kryzysem firmy na większości europejskich rynków mają zdecydowanie niższe wyceny, co czyni je łatwiejszym celem do przejęcia dla polskich podmiotów zasobnych w gotówkę z własnych zysków, jak też mających zdolność do pożyczania dodatkowych środków z banków, które nie muszą się delewarować – w przeciwieństwie do zachodnioeuropejskich. Te – wg szacunków Międzynarodowego Funduszu Walutowego – być może będą zmuszone zmniejszyć w przyszłym roku aktywa o 4,5 biliona euro, co wywoła kolejny negatywny szok dla tamtejszych gospodarek), mają wystarczające bufory kapitałowe oraz niezbędną płynność.

Akwizycje w strefie euro długoterminowo na pewno będą korzystne, jednak z powodu obecnej rachitycznej kondycji tamtejszych gospodarek trudno liczyć na szybki wzrost popytu i co za tym idzie dynamiczne zwiększenie sprzedaży. Ciekawszym regionem ekspansji jest choćby Europa Środkowa i Wschodnia, gdzie wzrost w tym roku powinien przekroczyć 2,5 proc.

W Raiffeisen Banku widzimy ogromne zainteresowanie polskich przedsiębiorców też odległymi rynkami wschodzącymi, którym w rozwoju praktycznie nie przeszkadzają skutki kryzysu zadłużeniowego w Europie. Nasz biznes chętnie szuka kontrahentów w Chinach, choć trzeba przyznać, że nie jest to łatwy teren z powodu dużego nasycenia inwestycjami z innych krajów czy rosnącymi kosztami pracy. Obiecującym rynkiem są oczywiście Indie, ale też kraje południowo-wschodniej Azji, jak demokratyzujący się Myanmar, Kambodża, Wietnam.

Eksport i inwestycje, te dwa najbardziej pożądane komponenty wzrostu PKB, cechowały polską gospodarkę w 2011 r. Dzięki temu pozostaliśmy liderem w tempie rozwoju w Europie, co dostrzegają zagraniczne media i inwestorzy, często podkreślając naszą odporność na kryzysy.

Część zachodnich analityków jest skłonna nawet klasyfikować polski rynek jako safe haven, termin zarezerwowany do niedawna jedynie dla tak stabilnych krajów, jak Szwajcaria, Stany Zjednoczone czy Niemcy.

Niestety, nie trafiłem jak dotąd na szersze opracowanie stawiające diagnozę tej odporności. Czy to zasługa jedynie takich czynników, jak: obficie płynących funduszy europejskich, relatywnie dobrej policy mix, zdrowej kondycji sektora finansowego, niskiej stopy zadłużenia, płynnego kursu walutowego i odrobiny szczęścia? Według mnie ciągle za mało doceniamy osiągnięcia i potencjał sektora małych i średnich przedsiębiorstw. Przy całym szacunku dla „wielkich korporacji" to właśnie ten mniejszy biznes, mimo skromnej kapitalizacji, niezmiennie długiego administracyjnego toru przeszkód do pokonania, czasem trudności z dostępem do zewnętrznego finansowania, presji ze strony dominujących kontrahentów z roku na rok trwa, rozwija się i daje pracę milionom osób.

Zastanawiam się, jakie wyniki miałaby polska gospodarka, gdybyśmy byli klasyfikowani w rankingach wolności gospodarczej w TOP20, a nie w okolicach miejsca 60? Ilu z ponad 2 mln emigrantów z ostatnich lat wróciłoby do kraju, wzmacniając zasób przedsiębiorców i pracowników o nowe doświadczenia, wiedzę, pomysły?

Po globalnym załamaniu z lat 2008–2009 wahadło centralnych regulacji wychyliło się zbyt mocno w drugą stronę. Dociśnięty nowymi wymogami sektor bankowy w Europie nie jest w stanie kredytować gospodarki, intensyfikując recesyjną rzeczywistość.

Tymczasem potrzebna jest większa konkurencyjność, utrzymanie niskich kosztów pracy, swoboda prowadzenia biznesu. U nas rozluźnianie gorsetu duszącego przedsiębiorczość powinno być tym łatwiejsze, że startujemy z bardzo niskiego poziomu i teoretycznie wiemy, z jakich wzorców korzystać.

W sytuacji, gdy rośnie opór przeciw zwiększaniu unijnego budżetu, co oznacza dla nas mniej korzystne rozwiązania na lat 2014–2020, gdy państwo, czujne obserwowane przez rynki, nie może inwestować tak dużo jak w ubiegłych latach, potrzebne są działania w sferze prawnej i administracyjnej, które ułatwią działanie biznesowi. Komisja Nadzoru Finansowego zapowiedziała poluzowanie regulacji dotyczących kredytowania klientów indywidualnych, co może nieznacznie wzmocnić stronę popytową. Ale priorytetem powinno być zapewnienie przedsiębiorcom pola do działania: uproszczenie prawa podatkowego, ułatwienie w dostępie do terenów pod inwestycje, przyspieszenie pracy sądów w sprawach gospodarczych.

Między bankami panuje w niektórych segmentach rynku mordercza konkurencja, dzięki czemu np. klient faktoringowy, który przesyła do banku fakturę, środki z tego tytułu ma na koncie już po kilku godzinach. Staramy się, żeby umowy były maksymalnie proste, a proces kredytowy trwał niezbędne minimum. Przydałoby się takie procesowe i proklientowskie podejście wszystkich instytucji, w których polski przedsiębiorca załatwia swoje sprawy.

Ale nawet jeśli taki cud nie nastąpi szybko, a peregrynacja do ziemi obiecanej, czyli wprowadzenia modelu gospodarczego na wzór Nowej Zelandii, Singapuru, Norwegii, miałaby trwać 40 lat, to i tak, znając upór, charakter i pasję polskich przedsiębiorców, można być pewnym, że przez nadchodzące spowolnienie przeprowadzą nas wszystkich suchą stopą.

Piotr Czarnecki, prezes Raiffeisen Bank Polska SA

Ekonomia
Gaz może efektywnie wspierać zmianę miksu energetycznego
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Ekonomia
Fundusze Europejskie kluczowe dla innowacyjnych firm
Ekonomia
Energetyka przyszłości wymaga długoterminowych planów
Ekonomia
Technologia zmieni oblicze banków, ale będą one potrzebne klientom
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Ekonomia
Czy Polska ma szansę postawić na nogi obronę Europy