Rok 2012 był niezwykle udany dla funduszy obligacji. Zarobiły one średnio ponad 10 proc. w skali roku, a najlepszy UniObligacje Aktywny nawet dwa razy więcej. Nieźle wypadły też KBC Delta i Aviva Investors Obligacji Dynamiczny; zyskały powyżej 15 proc. Cechą wspólną wszystkich trzech jest relatywnie krótki okres działalności; zarządzanie portfelami było z pewnością łatwiejsze.
Wśród funduszy, które mają dłuższą historię, wyróżniły się UniKorona Obligacje i PZU Papierów Dłużnych Polonez. Ich stopy zwrotu wyniosły ponad 14 proc. Również w dłuższych okresach fundusze te osiągają ponadprzeciętne wyniki.
Klienci polubili
Dobra passa funduszy obligacji zachęcała inwestorów do wpłacania pieniędzy. W ciągu dwunastu miesięcy trafiło do nich prawie 29 mld zł, podczas gdy wycofano niespełna 14 mld zł. Tak dobrze nie było w żadnej innej grupie. Dopływ nowych środków dodatkowo podsycał ożywienie na tym rynku.
Mechanizm hossy w uproszczeniu był taki. Inwestorzy zagraniczni spodziewając się, że Rada Polityki Pieniężnej będzie obniżać stopy procentowe NBP, kupowali polskie obligacje skarbowe, przede wszystkim te o stałym oprocentowaniu. Słusznie zakładali bowiem, że wraz ze spadkiem stóp maleć będzie rentowność obligacji na rynku wtórnym, a zatem ceny tych papierów wzrosną.
W takiej sytuacji każdy posiadacz obligacji (w tym fundusz obligacji) z jednej strony zapewnia sobie stałe – w tym przypadku wyższe – oprocentowanie załóżmy na poziomie 4–5 proc., a z drugiej strony może liczyć na zysk wynikający ze wzrostu kursu giełdowego tych samych papierów. W ubiegłym roku właśnie kurs miał kluczowe znaczenie. Sam wzrost kursu (dotyczyło to głównie obligacji o najdłuższym terminie do wykupu) zapewnił zyski sięgające kilkunastu procent.