Dla dopełnienia rachunków warto dodać,, iż wg Narodowego Programu Szerokopasmowego (NPS) w bieżącej perspektywie ze środków publicznych i UE przeznaczonych zostanie na budowę sieci 4-5 mld zł, a Ministerstwo Rozwoju Regionalnego zakłada, że podobnej kwoty należy spodziewać się w kolejnym unijnym budżecie.
Potrzeby są bezsprzecznie wielkie. Wedle inwentaryzacji przeprowadzonej przez Urząd Komunikacji Elektronicznej w 2012 r. dla dostępu z prędkością co najmniej 2 Mb/s, Polska jest w zasadzie jedną wielką białą plamą z nielicznymi czarnymi punktami. Realizacja Agendy wymagać będzie jednak zapewnienia powszechnego dostępu do internetu z prędkością co najmniej 30 Mb/s (i 100 Mb/s dla 50 proc. gospodarstw domowych). Inwentaryzacja sporządzona dla w/w prędkości wybieli więc mapę naszego kraju jeszcze bardziej.
Jak budować, by cel osiągnąć? W prezentowanych przez stronę publiczną dokumentach dominuje przekonanie, iż w kolejnej perspektywie środki powinny być przeznaczone, co do zasady, na sieci dostępowe. Na sieci szkieletowe (wojewódzkie) przeznaczono bowiem zasoby w bieżącym budżecie. Założenie słuszne, jednak pozostaje problem potencjalnych beneficjentów kolejnych dotacji. Szczególnie wobec skromności środków publicznych i konieczności pozyskania 3-krotnie wyższych inwestycji prywatnych... na realizację celów publicznej przecież Agendy.
Zarówno NPS, jak i materiały MRR nie poddają analizie efektywności, celowości i osiągniętej synergii inwestycji dotychczasowych grup beneficjentów. Przyjmuje się za to wstępnie, iż sieci dostępowe budować będzie mógł każdy w otwartych konkursach, a więc inwestorzy prywatni i publiczni, duzi i mali.
Podejście takie budzi niepokój. W obecnej perspektywie 80 proc. środków (dane NPS) przeznaczono na inwestycje JST. Jedynie 0,8 mld zł udostępniono małym i średnim operatorom. Dla dużych telekomów konkursy w zasadzie były niedostępne, choć stały się one partnerami większości projektów samorządowych. Istnieje niebezpieczeństwo, iż JST pozostaną głównym beneficjentem i w kolejnym budżecie.