Zamierza w pełni powrócić na globalny rynek kredytowy. Ma jednak problem. Ten sam, co kilka lat temu, który zmusił ja do szukania ratunku. Chodzi o banki.
Okazuje się, że Bank of Ireland może być zmuszony do zwiększenia rezerw na złe kredyty o 1,1 miliarda euro. To szacunek irlandzkiego banku centralnego. Jeśli tak rzeczywiście będzie skomplikuje to plan sprzedaży nowych akcji przez Bank of Ireland z której pieniądze mają pójść na zwrot pomocy uzyskanej od państwa cztery lata temu.
- Ostatnią rzeczą jakiej potrzebuje Irlandia to konieczność udzielenia wsparcia kapitałowego bankom - napisali w raporcie Peter Dixon i Joerg Kraemer, londyńscy analitycy niemieckiego Commerzbanku. Ostrzegają oni, że uszczupliłoby to celowe rezerwy gotówkowe rządu.
Koszt pożyczania pieniędzy na 10 lat w przypadku Irlandii wynosi 3,52 proc., 55 punktów bazowych mniej niż dla Włoch. Premia jaką Irlandia płaci w stosunku do Niemiec wynosi 1,77 pkt proc. wobec 11,4 pkt proc. w lipcu 2011 r. Grecja i Portugalia, które też musiały skorzystać z pomocy finansowej płacą odpowiednio 6,99 pkt proc. premii i 4,19 pkt proc.
Z przeglądu bilansu Bank of Ireland dokonanego przez bank centralny wynika, że komercyjny pożyczkodawca będzie musiał zwiększyć rezerwy na kredyty mieszkaniowe o 400 milionów euro i o 486 mln euro na kredyty dla firm, na zakup nieruchomości komercyjnych i dla przedsiębiorstw budowlanych. Bank centralny nie widzi konieczności zwiększenia kapitału przez Bank of Ireland, który prowadzi z nim rozmowy na temat tych szacunków i zapewnia, że ma zaufanie do własnych metodologii, obliczeń i rezerw.