W poniedziałek indeksy warszawskiej GPW zbliżyły się do poziomów, przy których można się było spodziewać większej podaży akcji. I tak też się stało.
Od rana indeksy traciły na wartości. Spadki nasiliły się po południu, gdy amerykański Instytut Zarządzania Podażą podał, że indeks obrazujący poziom aktywności w sektorze usług spadł w styczniu do 41,9 pkt (oczekiwano 52 pkt). Odczyt tego wskaźnika (najniższy od 2001 r.) to kolejny argument dla zwolenników tezy, że amerykańska gospodarka już znajduje się w fazie recesji.
Po tej informacji wyprzedaż akcji nabrała tempa. W krótkim czasie indeksy w Warszawie dołożyły do porannych strat jeszcze po 2 – 3 proc. Ostatecznie WIG20 spadł o prawie 4 proc., WIG przeceniono o 3,1 proc., a mWIG40 podliczono o 2,2 proc. niżej niż dzień wcześniej. Obroty sięgnęły 1,53 mld zł (1,48 mld zł w poniedziałek).
Wśród firm z WIG20 żadna nie zakończyła dnia na plusie. Najwięcej straciły PBG, Pekao i GTC. Lepiej niż rynek wypadły natomiast koncerny paliwowe i Polnord. Z kolei ze spółek z mWIG40 obronną ręką wyszła jedynie LPP, której kurs wzrósł o 3,8 proc.
Wczoraj spółka HTL-Strefa obniżyła prognozy zysku na 2007 r., co inwestorzy natychmiast „nagrodzili” 14,8-proc. spadkiem notowań (analiza poniżej).