Tego lata przez kraj przetoczy się fala branżowych protestów. Związki zawodowe liczą, że w ten sposób wymuszą na rządzie korzystne dla pracowników rozwiązania w projekcie budżetu na przyszły rok. – Do 15 lipca dyskutujemy w Komisji Trójstronnej nad założeniami budżetowymi i do tego czasu możemy coś zmienić – tłumaczy Jan Guz, szef OPZZ.
Z naszych wyliczeń wynika, że uwzględnienie wszystkich postulatów pracowniczych kosztowałoby budżet ponad 21 mld zł. Szanse na to są zatem niewielkie, ale to jeszcze zwiększa prawdopodobieństwo strajków.
Kalendarz protestów na najbliższe miesiące jest już szczelnie wypełniony. W czerwcu i w lipcu protestować będą poszczególne branże. Centrale NSZZ „S” i OPZZ zapowiedziały demonstracje ogólnopolskie pod koniec sierpnia.
Związki zawodowe chcą wyższych wynagrodzeń w budżetówce, wyższej płacy minimalnej, zachowania uprawnień emerytalnych oraz większej waloryzacji emerytur i rent. Do tego dochodzą żądania czysto branżowe.
Już w poniedziałek czeka nas strajk przewoźników drogowych. – Wszystkie ciężarówki w południe zwolnią do 20 km na godzinę – wyjaśnia Jan Buczek, prezes Zrzeszenia Międzynarodowych Przewoźników Drogowych. W takim tempie będą poruszać się do 15. Kierowcy domagają się likwidacji winiet i taniego systemu rozliczeń za korzystanie z autostrad. Z tego powodu już dwa tygodnie temu blokowali pobocza. W proteście wzięło udział 100 tys. kierowców.