Jeśli chodzi o fundusze unijnych na lata 2004 - 2006 sytuacja wygląda bardzo dobrze – wykorzystaliśmy prawie 90 proc. środków które wsparły samorządy, firmy czy inne instytucje. Zdecydowanie gorzej wyglądają wyniki wydatkowania 67,3 mld euro, jakie otrzymaliśmy na lata 2007 – 2013. Do końca pierwszego półrocza 2008 r. umowy o dofinansowanie podpisano z 1250 firmami, samorządami czy innymi podmiotami. Ich wartość to zaledwie 1,8 mld zł, czyli 0,8 proc. całej puli. Jeszcze gorzej jest pod względem poziomu środków wypłaconych beneficjentom – 63 mln zł, czyli 0,03 proc.
Jeśli tak dalej pójdzie, rządowe plany, by na koniec 2008 r. poziom płatności wyniósł 5 proc., okażą się pobożnym życzeniem. – Sytuacja jest poważna – ocenia Grażyna Gęsicka, b. minister rozwoju regionalnego. I przypomina, że w porównywalnym okresie dla funduszy na lata 2004 – 2006 wartość podpisanych umów wynosiła ok. 30 proc., a płatności – 6,5 proc. – We wszystkich krajach UE wykorzystanie środków na lata 2007 – 2013 jest obecnie na podobnym poziomie – podkreśla Elżbieta Bieńkowska, minister rozwoju regionalnego. – Choć oczywiście nie jest to powód do samozadowolenia. Podejmujemy kroki, by zwiększyć wydatkowanie funduszy – twierdzi minister. Jednym z nich będzie stały monitoring największych projektów.
Wśród pięciu programów krajowych i 16 regionalnych akceptowalne wyniki osiągamy jedynie w programie skierowanym na aktywizację zawodową („Kapitał ludzki”). Kiepsko idzie także wykorzystanie unijnej pomocy w województwach, choć wcześniej to właśnie regiony były zdecydowanymi liderami w tej dziedzinie.
– Nie zmarnowaliśmy pierwszej połowy roku. Ciężko pracowaliśmy, więc w najbliższych miesiącach powinny być widoczne efekty – broni się Marcin Perz, wicemarszałek województwa świętokrzyskiego, gdzie do końca czerwca nie podpisano ani jednej umowy.