– W tym miesiącu mam duże wydatki, więc nie zapłacę raty, oddam podwójną kwotę za miesiąc – w ten sposób część klientów reaguje na przejściowe trudności finansowe. Niestety, rozumowanie to jest oparte na błędnym założeniu. Banki na bieżąco monitorują spłatę kredytów, zwłaszcza tych, które zostały udzielone bez zabezpieczenia.
Oczywiście droga od odnotowania braku spłaty do wypowiedzenia kredytu jest bardzo daleka. Zrywanie umowy i wszczynanie postępowania egzekucyjnego to dla banku ostateczność. Dotyczy to zarówno solidnie zabezpieczonych kredytów celowych, jak i pożyczek gotówkowych na dowolny cel. Skłonienie klienta, by oddał pożyczone pieniądze, choćby z opóźnieniem, z punktu widzenia banku jest lepszym rozwiązaniem niż wypowiadanie umowy i odzyskiwanie środków na drodze prawnej.
Najpierw pracownik banku (często telefonicznie) przypomina klientowi o niezapłaconej racie. Klienci zadłużeni w ING, mBanku lub PKO BP powinni się spodziewać takiego upomnienia już kilka dni po terminie płatności. Lukas Bank przypomni o zaległym zobowiązaniu najpóźniej po kilkunastu dniach. Z kolei Citi Handlowy i GE Money Bank w większym stopniu uzależniają termin pierwszego kontaktu od indywidualnej oceny sytuacji klienta.
[wyimek]13 złotych zapłaci klient Lukas Banku za telefon przypominający o zaległej racie kredytu[/wyimek]
Jeśli upomniany przez pracownika banku kredytobiorca nadal nie spłaca rat, dalsze ponaglenia są utrzymane w bardziej stanowczym tonie. Pismo zawiera m.in. informacje o konsekwencjach, jakie grożą w razie dalszego uchylania się od spłaty. Bank kontaktuje się z klientem listownie, ale może też telefoniczne, e-mailem, w formie SMS czy wysyłając wiadomość w systemie bankowości internetowej. Do odzyskiwania pieniędzy na różnych etapach i w różnym stopniu wykorzystywane są zewnętrzne firmy windykacyjne. Ostatecznym krokiem jest wypowiedzenie umowy kredytowej.Nieodpowiadanie na pierwsze wezwania banku ma kilka nieprzyjemnych konsekwencji. Po pierwsze, rośnie koszt kredytu. Jeżeli rata trafi do banku 10 lub 20 dni po terminie przewidzianym w umowie, za ten dodatkowy okres zadłużenia bankowi należą się odsetki naliczane według podwyższonej stawki przewidzianej dla przeterminowanego zadłużenia. Poza tym bardzo często bankowi trzeba zapłacić za działania służące odzyskaniu pieniędzy. I tak np. w Lukas Banku telefoniczne upomnienie klienta spóźniającego się ze spłatą kosztuje 13 zł, wysłanie pisma 15 zł, a wyjazd interwencyjny do kredytobiorcy 50 zł. W mBanku telefoniczne pouczenie o zaległościach kosztuje 2 zł, natomiast za wysłane pismo trzeba zapłacić 15 zł.