Przez ostatnie trzy miesiące sytuacja na giełdzie była bardzo zła. Traciły więc fundusze akcyjne, średnio o 30,5 proc. Tylko co drugi uzyskał wyższą stopę zwrotu niż WIG. Straty najlepiej ograniczył ING Subfundusz Sektorów Defensywnych Plus; jego ujemny wynik był trzy razy lepszy niż średnia dla funduszy akcji. Fundusz ten inwestował m.in. w firmy telekomunikacyjne (kurs akcji TP SA spadł o 9,5 proc.), zajmujące się handlem detalicznym oraz w spółki użyteczności publicznej; są to branże, które w czasie bessy radzą sobie lepiej niż pozostałe.
Na drugim biegunie znalazły się fundusze: KBC Akcji Średnich Spółek, PKO Credit/Suisse i Polbank Dynamiczny. Wszystkie straciły ponad 37 proc. Ale rekordzistą był fundusz UniSektor Nieruchomości Nowa Europa. Spadek o prawie 55 proc. to rezultat inwestycji m.in. w akcje Immoeast (spadek kursu o 77,6 proc.; była to najgorsza inwestycja giełdowa) oraz GTC (kurs zmalał o 45 proc.).
Potężne straty przyniosły inwestycje w zagraniczne fundusze akcji, zwłaszcza te operujące na rynkach wschodzących, w tym na rosyjskim, gdzie kryzys najbardziej daje się we znaki. Przykładem może być ING Rosja; wartość jego jednostek spadła o połowę. Równie mocno traciły: Pioneer Akcji Rynków Wschodzących czy Arka BZ WBK Akcji Środkowej i Wschodniej Europy.
W przypadku funduszy zagranicznych rozliczanych w złotych straty spowodowane spadkiem wartości akcji zostały zniwelowane zyskami osiągniętymi w wyniku gwałtownego spadku wartości złotego. W efekcie np. Pioneer Akcji Amerykańskich rozliczany w złotych zyskał 0,5 proc., a rozliczany w dolarach stracił 24,5 proc. Podobnie było z funduszem PKO Credit/Suisse Akcji Japońskich. Rozliczany w złotych zyskał 1,3 proc., a w jenach stracił 31 proc.
Na dolarze można było zarobić aż 36 proc., na euro ponad 12 proc. I właśnie różnice kursowe sprawiły, że wśród zagranicznych funduszy obligacji najlepsze okazały się dolarowe.