Warszawski parkiet znów nadrabiał zaległości wobec rynków zagranicznych. Po środowym niespodziewanym wzroście wczoraj giełda ze zdwojoną siłą poszła w dół.
W efekcie indeks podobnie jak wskaźniki głównych giełd europejskich znalazł się w okolicach październikowych minimów. WIG20 stracił na wartości 5,79 proc., w czym największy udział miały papiery Biotonu, Agory i KGHM Polska Miedź. Znaczące spadki zanotowały też pozostałe indeksy. WIG stracił 4,81 proc., nieco lepiej radziły sobie mniejsze spółki.
Biorąc pod uwagę wartości zamknięcia, WIG jest już o 0,5 proc. niżej niż minimum wyznaczone w październiku tego roku. A to oznacza, że mamy najniższą wartość wskaźnika od grudnia 2003 roku.
Wczorajszym spadkom cen akcji towarzyszyły nieco większe niż w ostatnich dniach obroty, które na koniec dnia przekroczyły 1,3 mld zł. To nie najlepiej wróży na przyszłość. Jednak rzeczywisty dzień prawdy jeszcze nie nastąpił. Najniższa wartość wskaźnika (intraday) zanotowana w październiku wynosi 1470 pkt. Dziś jesteśmy jeszcze powyżej.
Wczorajsze mocne spadki nie były związane z napływającymi na rynek informacjami makro, tylko z relacjami panującymi na światowych giełdach. Niemniej jednak doskonale wpisały się w opublikowane w ciągu dnia informacje. GUS podał dane na temat produkcji przemysłowej, które okazały się dużo gorsze od oczekiwań. W październiku produkcja wzrosła rok do roku o zaledwie 0,2 proc. wobec oczekiwań na poziomie 2,2 proc. Akcjom nie służyła też decyzja RPP pozostawiająca stopy na dotychczasowym poziomie.