Niemiecki DekaBank wziął pod lupę 31 krajów o największych gospodarkach i porównał maksymalny kwartalny wzrost PKB do rozpoczęcia kryzysu z maksymalnym kwartalnym spadkiem produktu krajowego w kryzysie. Okazało się, że najwięcej straciły Turcja, gdzie różnica w dynamice PKB wyniosła minus 14,2 proc., Rosja (-11 proc.) i Singapur (-9,9 proc.). Kolejne miejsca zajęły: Meksyk (-8,8 proc.) i Japonia (-8,6 proc.).
Niemcy z ujemnym saldem 6,9 proc. są na ósmej pozycji. Tuż za nimi jest stawiana za przykład gospodarczego sukcesu Finlandia (-6,8 proc.). W drugiej dziesiątce ze spadkami od 6,5 do 4 proc. są także: Szwecja, W. Brytania, Czechy, Korea Płd., Dania, Holandia, Brazylia, Austria i Hiszpania. Największa gospodarka świata – USA, znalazła się na 20. miejscu ze spadkiem 3,9 proc. Najmniej straciły gospodarki Australii
(-0,6 proc.), Norwegii (1 proc.) oraz Grecji (-1,3 proc.). W badaniu nie brano pod uwagę znajdujących się w najgorszej sytuacja republik nadbałtyckich oraz pierwszej głośnej ofiary kryzysu – Islandii.
Zestawienie pokazało, że kraje rozwinięte, pomimo potężnego potencjału swoich gospodarek, zasobów kapitałowych oraz napływu zagranicznych inwestycji, równie źle, a czasami nawet gorzej radzą sobie w kryzysie aniżeli kraje rozwijające się. Dotyczy to takich potęg, jak Japonia, Niemcy czy Włochy. – Gospodarki Niemiec i Japonii są bardzo zależne od eksportu, dlatego tak silnie odczuły spadek popytu światowego. Kraje, które mało eksportują, jak np. Wielka Brytania, straciły mniej, bo tam duży udział w PKB kraju ma sektor usług – ocenia Urlich Kater, główny ekonomista DekaBanku.
Ostatnie chlubne miejsca zajęły trzy kraje, których gospodarki jako jedyne dalej się rozwijają – Chiny ze wzrostem aż o 10,1 proc., Indie (+7,6 proc.) i jedyny przedstawiciel Unii – Polska (+2,2 proc.).