Ponad 2,8 tysiąca złotych miesięcznie, czyli o prawie 11 proc. więcej niż rok wcześniej, zarabiał w pierwszej połowie tego roku szeregowy pracownik w firmie produkcyjnej w Polsce – wynika z najnowszego raportu firmy doradczej Sedlak & Sedlak.
Właśnie tu nastąpił największy skok średniego całkowitego wynagrodzenia w sektorze produkcyjnym. Zatrudnia on co trzeciego pracującego Polaka. W tym samym czasie wzrost płacy dyrektorów wyniósł tylko 4,5 proc. Tyle że przy przeciętnej dyrektorskiej pensji, która w firmach produkcyjnych przekroczyła już 20 tys. zł, nawet taka podwyżka oznacza kwotę kilkakrotnie większą niż u szeregowych pracowników.
Ci ostatni mogą się pocieszać, że już w ubiegłym roku ich wynagrodzenia rosły najszybciej (w skali całej gospodarki o 20 – 30 proc.), co pozwoliło zmniejszyć płacowy dystans dzielący ich od menedżerów. – Na niższych stanowiskach pracują często wysokiej klasy fachowcy, których brakuje nawet teraz – podkreśla Kazimierz Sedlak, prezes firmy, która opracowała raport.
Jego opinię potwierdza lista dziesięciu najbardziej poszukiwanych teraz w Polsce zawodów, którą przygotowała firma Manpower; tegoroczne zestawienie otwierają wykwalifikowani pracownicy fizyczni. Andrzej Woźniakowski, ekspert Instytutu Pracy i Spraw Socjalnych, zwraca uwagę, że wzrost płac zwykłych pracowników może być paradoksalnie skutkiem cięć kosztów w firmach, które zwalniają często gorzej wykwalifikowanych ludzi. – Z naszych danych wynika, że zatrudnienie tracą też pracownicy najlepiej zarabiający, a przez to mniej efektywni dla pracodawcy – zaznacza Radosław Sieczka z Sedlak & Sedlak.
Na wysokość płac pracowników niższego szczebla decydujący wpływ ma wielkość firmy – największe, z przychodami powyżej miliarda złotych rocznie, płacą średnio 3,2 tys. zł, o prawie 1/4 więcej niż firmy małe. Mniej istotne jest za to źródło pochodzenia kapitału pracodawcy, bardzo ważne w przypadku menedżerów. Pensja dyrektora w spółkach zagranicznych była o prawie jedną trzecią wyższa niż w krajowych firmach. – We władzach spółek z zagranicznym kapitałem często są cudzoziemcy, więc zarobki są wyrównywane do ich poziomu – zwraca uwagę prof. Stanisława Borkowska z IPiSS.