Innowacyjna strategia się opłaca. Ze sprzedaży optycznego sprzętu, który potwierdził swą jakość na wojnie z talibami firma osiągnie w roku drastycznych oszczędności w wojsku przychody sięgające 160 mln zł.
– Wykorzystujemy każdą okazję, by nadążać za nowinkami w świecie militarnej elektrooptyki – przyznaje Ryszard Kardasz, prezes PCO. Konstruktorzy stołecznej firmy uczestniczą co roku w branżowej konferencji w Waszyngtonie, podpatrują konkurentów na wystawach, wysyłają ekspertów do Afganistanu, by zebrać opinie o sprzęcie poddawanym wojennemu sprawdzianowi. – Opinie i oczekiwania żołnierzy mają kluczowe znaczenie – podkreśla prezes Kardasz.
Tylko w tym roku na badania rozwojowe najnowszych generacji przyrządów obserwacyjnych, dalmierzy laserowych, peryskopów, noktowizorów i kamer termowizyjnych firma z warszawskiej Pragi wyda prawie 30 mln zł. W nowych zakładach wzniesionych kosztem 60 mln zł i zaprojektowanych zgodnie z nowoczesnymi standardami, już drugi rok działają linie technologiczne umożliwiające stosowanie najbardziej wyrafinowanych technologii niezbędnych np. do rozwijania urządzeń termowizyjnych.
Prezes Kardasz twierdzi, że warto tworzyć autorskie rozwiązania, choć to kosztuje. – Własne patenty są per saldo tańsze, możemy dysponować nimi bez ograniczeń, dostosowywać do wymagań wojska. Licencje nie dają takich możliwości – dodaje. Andrzej Kiński, ekspert militarny i szef pisma „Nowa Technika Wojskowa”, uważa, że prawdziwym hitem PCO jest skonstruowany ostatnio monokular MTN-1, przyrząd obserwacyjny, a zarazem celownik strzelecki, który łączy wszystkie zalety noktowizji i kamery termowizyjnej. Taki sprzęt robią na świecie tylko Amerykanie. —zl